Nie wiem jak u was, ale u mnie od dawien dawna jest ogólne ciśnienie na segregację śmieci. Zarówno u moich rodziców, jak i tutaj gdzie mieszkam teraz są odpowiednie kubły na odpady. Osobno szkło, papier, tworzywa sztuczne oraz reszta. Tak na prawdę to zależy od nas samych, czy będziemy chcieli śmieci segregować, czy nie. Whites, wystarczy że zachowasz paragon na tą pierwotną świetlówkę i przy utylizacji okażesz go w sklepie, wtedy muszą przyjąć zużytą. Co więcej, przy zakupie płacisz za utylizację _kupowanej właśnie_ sztuki, więc jeśli zachowasz do niej paragon, to mimo tego że przy okazji jej zakupu wyrzuciłeś już inną - tą konkretną także przyjmą Ci do utylizacji. W dużych miastach generalnie raczej nie ma z tym już problemu, gorzej w mniejszych miejscowościach i wsiach.
Wracając do tej nieszczęsnej żarówki. Oczywiście nie chodzi o szkodliwość materiałów z których jest skonstruowana, ale o to ile energii zużywa, a ta energia przeliczana jest bezpośrednio na emisję gazów cieplarnianych. Skoro faktycznie sprzedaje się rocznie te 2mld sztuk żarówek i przyjmiemy sobie, że każda z nich zużywa średnio 60W. Daje to szacunkowe zużycie energii na poziomie 120GWh rocznie. Do wyprodukowania 120GWh energii z węgla, trzeba wyemitować do atmosfery 120mln ton CO2(!). W Polsce praktycznie całą energia produkowana jest z węgla. Zakładam, że świetlówki kompaktowe zużywają 5-6x mniej energii niż zwykłą żarówka, dlatego można spokojnie oszacować redukcję emisji o 100mln ton CO2 rocznie, tylko za sprawą wymiany żarówek! Jest o co walczyć.
Zanim odezwą się osoby, które stwierdzą, że przecież można wykorzystać do zasilania żarówek czystą energię odnawialna. To chciałbym Wam uświadomić, że tak _na prawdę czystej_ energii odnawialnej nie ma. Fajnie, że mamy ogniwa fotowoltaniczne pozwalające zamienić energię słoneczną bezpośrednio w energię elektryczną, szkoda tylko że ich produkcja generuje kosmiczne ilości trudnych w utylizacji odpadów. Niestety nie zawsze i nie wszędzie można wykorzystać energię słońca. Dla przykładu 200W ogniwo fotowoltaniczne jest w teorii w stanie wyprodukować około 148kWh miesięcznie. Niestety w praktyce w Polsce, produkuje tylko około 15kWh miesięcznie. Polska po prostu jest niezbyt mocno nasłoneczniona. Chcecie mały przykład ile to na prawdę kosztuje? Proszę bardzo.
Jeśli ja chciałbym swoje mieszkanie zasilić z ogniw fotowoltanicznych, musiałbym zbudować baterię o mocy conajmniej 3500W, zużywam w domu około 250kWh miesięcznie. Same panele kosztowały by około 35000zł, a do tego trzeba doliczyć jeszcze koszty kontrolerów ładowania około 2000zł i akumulatorów kolejne 4000zł. Razem około 50000zł na start. Utrzymanie tego systemu przy pracy przez 25 lat (żywotność paneli) wymagało by jeszcze 4 krotnej wymiany akumulatorów, zakładając ich żywotność na 5 lat (to jest stosunkowo dużo). Zatem do tych 50000 trzeba by doliczyć jeszcze 16000 na akumulatory. Razem mamy jakieś ~70000zł przez 25 lat, czyli 2800zł rocznie i jakieś 233zł miesięcznie. Brzmi dobrze, prawda? Szkoda, że elektrowni za te 250kWh płacę teraz około 120zł/miesięcznie. Zatem ta darmowa, odnawialna energia jest w tym przypadku droższa tylko o 94%

Natomiast zapotrzebowanie energetyczne wyliczyłem na podstawie wartości średnich, które nie do końca są tutaj prawidłowe. W tym konkretnym przypadku latem będzie występowała nadprodukcja energii, a zimą jej spory niedobór. Ekologiczna produkcja energii wygląda bardzo fajnie na papierze, w praktyce ciężko uzasadnić ją ekonomicznie. Oczywiście można sobie założyć, że ceny energii wzrosną, panele stanieją, etc, etc - być może taki system się zbilansuje szybciej? Kto wie. Przy odrobienie samozaparcia oczywiście można się uniezależnić od zakładu energetycznego, ale nakłady na taki systemik były by przynajmniej na starcie ogromne.