Pora zatem pokazać tą świetlówkę. Niestety muszę jednak zmartwić tych, którzy spodziewają się fotek w akcji. Rura wyładowcza została niestety uszkodzona (strzaskana albo przez niewłaściwe obchodzenie się z paczką przez kuriera, albo jeszcze przy pakowaniu lampy przed wysyłką)






Widok na klosz:

Talerzyk po otworzeniu klosza i pozbyciu się szczątków rury (do zdjęcia zostawiłem tylko elektrody, przymocowane do wyprowadzeń z bolców, przed ich usunięciem):



Gniazdo wtykowe, służące połączeniu dysku z rurą do obudowy, kryjącej statecznik:


Obudowa ze statecznikiem jest wykonana podobnie pod względem kształtu, jak obudowy świetlówek kompaktowych NRDowskiej Narvy, czy też czechosłowackiego Koluxa i innych modeli rodzimych producentów, pochodzących z terenów dawnego bloku wschodniego. Najwyraźniej istniała jakaś współpraca między tymi zakładami, albo przynajmniej była pewna forma kopiowania stylistyki tych lamp. Obudowy stosowane przez zachodniego Osrama wśród ówczesnych modeli Dulux EL także były zbliżone pod względem kształtu. Sama obudowa jest wykonana solidnie i mocowana na śruby, a nie na klej.




Gwint jest taki sam pod względem wykonania, jakie również w lampach wysokoprężnych używał Polam.

Zdecydowaną ciekawostkę stanowiła tutaj rura wyładowcza. Zrobiona jest ona zupełnie inaczej niż w większości klasycznych świetlówek. Jest ona wykonana w litym szkle, zgrzanym z dwóch połówek, jakby "wtopiona" w to szkło (odlana za pomocą jakiejś formy lub w inny sposób wyżłobiona - tu musiałby się wypowiedzieć ekspert od obróbki szkła). Ma okrągły kształt z "poprzeczką", biegnącą przez środek. Wygląda więc na to, że technika stosowana przy produkcji jarzników dla lamp wysokoprężnych i tutaj znalazła zastosowanie (tam też jarzniki są odpowiednio zgrzewane na końcach, w formie spłaszczy, jak tutaj całość szklanej powierzchni poza obrębem rury). Elektrody były umieszczone na końcach tej rury i były to takie same elektrody, jakie POLAM używał dla świetlówek miniaturowych. Sama rura ma średnicę zbliżoną do rozmiaru T4. Rurka pompowa znajduje się na środku. Jak już wspomniałem wcześniej, rura została uszkodzona (w transporcie lub jeszcze przed zapakowaniem), ale udało mi się ją odtworzyć na potrzeby zdjęć. Na zdjęciach widac ją z jednej i drugiej strony.


Statecznik umieszczony w obudowie jest elektroniczny i jest to klasyczny statecznik tranzystorowy, taki jak stosowane wśród innych elektronicznych kompaktów. Wykonany jest częściowo na komponentach krajowych, a cześciowo na importowanych. W części falownika wykorzystano tranzystory BUT56A, wciąż produkowane, ale droższe od popularnych 13003 lub podobnych. Niestety jednak producent nie popisał się przy okazji wydłużania trwałości lampy. Statecznik zapewnia bowiem jedynie zimny zapłon, bez wstępnego podgrzewania żarników.
Inni sąsiedni producenci, np. NRD-owska Narva, tworzący kompakty w tym samym nurcie technologicznym, często bardziej przykładali się do swoich wersji tych wyrobów. Modele Narva LVE startowały na ciepło i były produkowane z początku jedynie z prostymi rurami. Obudowy z lamp Narva LVE, produkowanych u schyłku lat 80-tych wygladają niemal identycznie jak obudowy kompaktów Polama, podobnie jak obudowy czeskiego Koluxa, czy też innych podobnych lamp z tych terenów. Z tego co wiem, COBR tworzył też wersje z rurami typu U, na bazie rur PL-S, być może tych, które produkowano dawniej w ZSRR.

Kompakty w wersji produkowanej przez Narvę były wykonywane tylko w formie zintegrowanej. Nie miały mozliwości wymiany rury wyładowczej. Badania nad polskimi kompaktami produkowanymi przez COBR odbywały się przez pierwszą połowę lat 90-tych. Były to czasy, gdy adaptery ogólnie przeżywały swój szczyt popularności i na rynku można było spotkać dużo różnych ich wersji, które czesto wyglądały rozmiarowo i stylistycznie tak samo jak zwykłe kompakty zintegrowane (gdy była w nich wstawiona rura). Stąd też i modele produkowane przez Polama wykonano w formie adapterów. U nas w Polsce także podobne rodzaje lamp energooszczednych pojawiały się w tym okresie, choćby chińskie kompakty - adaptery firmy Ecolite, dostępne czasem za grosze nawet w mniejszych sklepach:

Można było kupić zarówno same adaptery, jak i rury do nich. Powyższy zarówno adapter, jak i kompakt do niego (dostepne osobno) kupiłem kiedyś w małym sklepie elektrycznym w Busku Zdroju.
Ciekawostką jest fakt, że bardzo podobny pomysł jak w przypadku testowych serii wydawanych przez COBR, do powszechnego użytku po wielu latach wprowadził ślaski Helios. Były to kompakty skonstruowane na tej samej zasadzie - z możliwością wymiany rury wyładowczej, ale tylko na dedykowaną z odpowiednim gniazdem. Widać wyraźnie, że Helios, który także nalezał dawniej do zjednoczenia Unitra Polam (oddział Polam - Katowice) ożywił po kilkunastu latach projekt kompaktów taki sam, jak stworzony przez COBR. Te wersje Heliosa wykonywano w wariancie spiralnym oraz z rurkami typu U (i być może jeszcze jakimiś, o których nie wiem) i pojawiły się w handlu w 2009 roku. Chyba się jednak zbytnio nie przyjęły, bo stosunkowo krótko były produkowane. Sądząc po wykonaniu, tylko pomysł i projekt mógł być rzeczywiście opracowany przez Heliosa - same lampy raczej zlecano na wykonanie w Chinach. Ewentualnie stateczniki lub jakieś podzespoly konstruowano na miejscu, ale to raczej mało prawdopodobne. Zapłon tych Heliosów przebiegał na zimno, podobnie jak w przypadku kompaktów COBR. Na fotce pokazałem przykładowy model z rurami 3U.

Widać tu też adapter Tungsrama, wytworzony w Niemczech Zachodnich (w podobnym okresie, na fali popularności takich adapterów). Jest on elektroniczny, ale dostosowany do obsługiwania kompaktów typu PL z zapłonnikiem bimetalicznym.
Mi osobiście te kompakty COBR z rurą w kształcie dysków kojarzą się nieco z adapterami i kompaktami typu 2D, produkowanymi przez General Electric i popularnymi np. w Wielkiej Brytanii oraz z płaskimi kompaktami z trzonkiem GX53, które Sylvania wprowadziła niby dopiero około 2000 roku. Fotki zaczerpnięte z Lamptech.co.uk.:

