W przypadku świetlówek na mostkach problemem jest jeszcze efekt kataforezy, czyli migracji rtęci w stronę katody, co objawia się świeceniem świetlówki "do połowy". Ten efekt jest szczególnie widoczny w długich rurach, ale gdy jest zimno, niektóre krótkie świetlówki te ukazują ten problem. Spadek strumienia świetlnego jest często sprawą losową, zależnie od danej rury. Najbardziej widać to wśród radzieckich rur oraz niektórych rur pokroju naszego Polamu, w których po prostu luminofor ciemniał z czasem pracy, ulegając degradacji pod wpływem UV, parującego wolframu z elektrod itp. Ciemnienie rury jest też widoczne w wielu kompaktach, np. starszych Ikeach z plecioną rurą, które po 10 latach pracy (dożywały tyle) często świeciły 1/3 słabiej.
Największy wspływ na spadek strumienia świetlnego ma właśnie ciemnienie i degradacja luminoforu świetlówki oraz migracja / ucieczka rtęci z przestrzeni wyładowczej.
Niemniej wiadomo, z takich świetlówek da się jeszcze jakieś światło wycisnąć, ja sam przerabiałem nieraz oprawy w ten sposób i używam kilka przerobionych na Gretza, z wykorzystaniem oryginalnej konstrukcji zapłonowej poprzez starter bimetaliczny

Używam w nich rury zużyte z jednej strony, aby zużyć także drugą elektrodę i doprowadzić je do migania przy obu elektrodach bez emitera. Najdłużej do tej pory migająca Pila 20W z 2008 roku wytrzymała u mnie prawie 2 lata codziennej eksploatacji, przy zasilaniu poprzez mostek.