www.lighting-gallery.pl

świetlówki 10W,14W,15W,20W

Siemka Mam pytanko gdzie zdobyłeś taki okaz T12 10W

Te 10tki to prawdopodobnie była krótka seria tych rurek, inni europejscy producenci z dawnego bloku wschodniego też wypuszczali takie krótkie serie, widziałem np. 10tki T12 Tungsrama, które jednak nie weszły do regularnej produkcji. Co ciekawe jest to ta sama długość, co obecnie sprzedawane regularnie i produkowane 10tki w wersji T8 (importowane obecnie np. przez Zext).

świetlówka reflektorowa T12 115W UVC Philips












pasowałaby również do tego wątku
viewtopic.php?f=19&t=7498

Dobry przykład jak w świetlówkach o bardzo dużej mocy elektrody są odsunięte od końca lampy w kierunku środka. Ogólnie jak się przepycha dużo mocy przez rurę to może wystąpić problem zbyt wysokiego ciśnienia oparów rtęci co obniża wydajność. Dlatego elektroda jest oddalona, żeby między nią, a końcem lampy był zimny punkt w którym rtęć może się kondensować, zapewniając optymalne ciśnienie rtęci z perspektywy całej lampy.

trojmiejski napisał(a):Dobry przykład jak w świetlówkach o bardzo dużej mocy elektrody są odsunięte od końca lampy w kierunku środka. Ogólnie jak się przepycha dużo mocy przez rurę to może wystąpić problem zbyt wysokiego ciśnienia oparów rtęci co obniża wydajność. Dlatego elektroda jest oddalona, żeby między nią, a końcem lampy był zimny punkt w którym rtęć może się kondensować, zapewniając optymalne ciśnienie rtęci z perspektywy całej lampy.

W podobny sposób elektrody umieszcza się daleko od końca rury w świetlówkach T5 wysokich mocy, a także - w niektórych kompaktach starego typu, np. w rurkach stosowanych przez Philipsa w SL lub polskich wersjach Economy z tamtych czasów.

To się zgadza, amerykańskie T12 VHO też tak mają tylko po prostu w Polsce trudno o grubasy wysokich mocy inne niż lampy do solariów.

trojmiejski napisał(a):Dobry przykład jak w świetlówkach o bardzo dużej mocy elektrody są odsunięte od końca lampy w kierunku środka. Ogólnie jak się przepycha dużo mocy przez rurę to może wystąpić problem zbyt wysokiego ciśnienia oparów rtęci co obniża wydajność. Dlatego elektroda jest oddalona, żeby między nią, a końcem lampy był zimny punkt w którym rtęć może się kondensować, zapewniając optymalne ciśnienie rtęci z perspektywy całej lampy.

Trochę tego nie rozumiem... Po co ładować dużą ilość rtęci, która później w pracy nie jest wykorzystywana, lepiej i zdecydowanie ekologiczniej jest z mniejszą ilośćią rtęci i nie wytwarzać zimnych miejsc w lampie, tak jak jest to robione w lampach T8 które na zimno ledwie świecą, a gdy nabiorą właściwej temperatury działają równie dobrze jak T12 (nawet lepiej) i są duuuużżżżo ekologiczniejsze.
Moim zdaniem przedłużenie elektrody eliminuje przegrzewanie przyłącza świetlówki i zgrzewu rury z cokołem elektrody który lubi pękać w wysokich temperaturach A przy większej mocy jak wiadomo grzeje się to już dosyć znacznie, oczywiście mogę się mylić

Ciekawe. Większa ilość rtęci sugerowała by możliwość powstania wyładowania łukowego. Czyli podobnie jak w rtęciówce wysokoprężnej. Może wtedy jest jeszcze większa emisja promieniowania UV i luminofor intensywniej świeci Oczywiście lampa szybciej się zużywa. Tylko faktycznie po co rtęć ma miejsce do "odpoczynku" i skraplania się w miejscu wolnym od wyładowania
Coś mi się zdaje, że podczas pracy ta świetlówka jest baaaaardzo gorąca

OUKS340 napisał(a): Coś mi się zdaje, że podczas pracy ta świetlówka jest baaaaardzo gorąca

Bo im większa moc w porównaniu do powierzchni rury tym większa jest jego temperatura.