Witam
Ostatnio u kilku rtęciówek, które sprawdzałem wystąpiło dość zastanawiające zjawisko. Lampę 250w, wyglądającą na zupełnie nową podłączyłem pod statecznik. Z początku nie chciała świecić, ale jak kilka razy poruszałem wyłącznikiem, to zaskoczyła. Jednak gdzieś kilkanaście sekund później nagle zobaczyłem, że z jej gwintu leci dym
Okazało się, że lutowane połączenie druta, u góry gwintu, zaczęło się jakby iskrzyć, palić. Po wykręceniu lampy zobaczyłem, że to mocowanie druta jej się okopciło i śmierdziało oczywiście stopionym metalem
Innym razem, sprawdzając silnie wyeksploatowaną LRF 125w, którą wzbudziłem, podłączając zapłonnik do świetlówek, z tym przylutowaniem na gwincie zaczęło się dziać podobnie. Tak, jakby coś tam nie stykało i to powodowało iskrzenie w tym miejscu, że aż dym leciał
Lampy szybko wyłączałem z obawy, że nastąpi zwarcie.
I teraz pytania:
Co może powodować takie reakcje?
Jak można te wadę usunąć?
Dodam jeszcze, że oprawki są w porządku - inne lampy, w różnym stanie zużycia nie mają takich akcji i działają jak powinny.