Zapowierzanie się świetlówek nie jest aż takie częste, ale zdarza się, szczególnie gdy mają miejsce silne anomalie w okolicy elektrody (częste na statecznikach magnetycznych) lub gdy elektroda znajduje się zbyt blisko rury (np. w niektórych spiralnych świetlówkach kompaktowych).
Gdy rozszczelnienie nastąpi na spłaszczu, np. wskutek zbyt szybkiego topienia się któregoś z drutów wsporczych elektrody, wówczas powietrze jest zasysane do wnętrza, a zatem dopiero po wyrównaniu ciśnienia (co zwykle trwa jakiś czas), świetlówka może stać się niebezpieczna i mogą zacząć wydostawać się z niej opary rtęci

Daje to czas na jej bezpieczne pozbycie się, zanim zaszkodzi komuś z użytkowników.
Co ciekawe, szkło takiego spłaszcza można nieco zahartować, jeżeli np. świetlówkę w fazie topienia się elektrody będzie się na krótkie momenty wyłączać i załączać z powrotem (chwilowe schładzanie szkła). Wtedy szkło tego spłaszcza staje się odporne na topienie się elektrody i nie pęka (lub po długim czasie).
Niekiedy, gdy stopione resztki elektrody są już bardzo zdegradowane i silnie odparowane, pojawiają się mikropory przy miejscu zatopienia drutów w szkle i świetlówka zaczyna stopniowo tracić szczelność - najpierw wyładowanie się zrywa i po zwarciu elektrody świetlówka tylko miga, ale jeszcze cała, ale nie może już zapalić się z efektem prostownikowym, a potem już tylko miga zapłonnik, aż dochodzi do przepalenia drugiego żarnika, gdy powietrza przeniknie już większa ilość do rury. Takie mikropory powstają najczęściej dopiero po jakimś czasie pracy ze zdegradowaną i stopioną elektrodą, chyba, że świetlówka jest mocno przeciążona i miały tam miejsce silne anomalie (to powoduje przyspieszenie tego procesu).
Gdy w rurze nie doszło jeszcze do całkowitego zapowietrzenia, czyli panuje w niej nadal niższe ciśnienie od atmosferycznego i pary rtęci mogą jakkolwiek przewodzić, to po przyłożeniu wyższego napięcia, np. wskutek impulsu z dławika, zapala się jeszcze na krótko wyładowanie między częściami naderwanego żarnika, co widać na tym filmiku.
Mi udało się wiele razy nawiązać jeszcze stabilne wyładowanie między częśćiami przerwanego żarnika, jeżeli rura nie była jeszcze zupełnie zapowietrzona - zwykle dzięki podłączeniu jej przez zwarty zapłonnik lub przez podłączenie takiej przerwanej elektrody przez żarówkę. Zwykle udawało się to, gdy żarnik najpierw był połączony, ale przerwał się wskutek zapowietrzenia, gdy był rozgrzany.