Kompaktów MAX-LUX już raczej nie kupisz, były one dostępne w sklepach sieci Carrefour oraz dawniej Obi i Geant (gdy istniał). Obecnie wyparły je LEDy. Te świeczki, reflektorki i spiralki opisywane jako ta marka nie były jeszcze najgorsze, natomiast wysoki poziom dziadostwa prezentowały rurkowe modele 2U oznaczane jako MAX-LUX i POWER-LUX. One potrafiły strzelać bez ostrzeżenia, a wcześniejsze serie najczęściej kończyły żywot przez awarię kondensatora filtrującego, po czym zaczynały migać jak stroboskop i po jakimś czasie strzelały lub zwierały konda zapłonowego, chyba że rurka wczesniej padła. Elektronika w tych MAX-LUXach co pokazałeś nie jest najgorsza, wyglada jak w większości przeciętnych chinoli z zimnym startem.
MIX musiał ładnie skończyć żywot, ale takie okapcanie się jest znane w tych współczesnej produkcji. Spowodowane jest najczęściej powolnym rozszczelnianiem się bańki -> żarnik paruje coraz szybciej i się przepala, czasem wcześniej tworząc bogatą mozaikę na balonie zewnętrznym. Parę razy miałem przyjemność dopalić do końca takie rozszczelniajace się mixy, w których żarnik był jeszcze na etapie ostatecznego parowania przed przerwaniem.
Rtęciówka polskej produkcji Philipsa to pewna rzadkość i ciekawostka. Zastanawiam się, czy nie jest to czasem produkcja pod zamówienie w zakładach Polamp Warszawa. Zwłaszcza że sposób zapisu daty produkcji nie przypomina pilskiej fabryki. Dziwi mnie trochę brak CE w nadruku.
LEDy na G4 w tych talerzykach najczęściej były montowane na żywca do sieci, ponieważ przy napięciu 12V spadek napięcia na diodach wystarczył do ich sensownej stabilizacji. Obecnie takie zasilanie stosuje się też na 230V dla wielu filamentów i diod COB np. na G9 lub R7s. W tym przypadku również widzę podobny układ, składający się z mostka Graetza i konda filtrującego + ewentualne rezystorów. Te diody są wielostrukturowe co sugeruje 6 wyprowadzeń więc mogą być łączone równolegle i stąd niektóre nadal działają.