Ja to myślę, że to jest raczej kwestia tego, że z jednej strony te wieże jako wielkie grzmoty przeszkadzają, ale z perspektywy historyczno-krajobrazowej nie mogą ot tak ich usunąć gdyż mogłoby to wywołać oburzenie osób chcących zachowania stylistyki Berlina Wschodniego. Dlatego postanowili olewawczo podchodzić do konserwacji, żeby samo się rozsypało, a wtedy jak będzie w stanie katastrofalnym to się usunie pod pozorem zagrożenia bezpieczeństwa. Obecnie świeci jedna sodówka raczej nie dlatego, że do tej jednej tylko zostawili zasilanie lecz po prostu pozostałe sodówki zdechły i nie zostały wymienione. Wieża po przeciwnej stronie ulicy była zaś w całości martwa.
Co do łyżek to faktem jest, że niespotykane, żeby u nas coś takiego tak długo przetrwało.