Dokładnie.
Wykorzystałem halopak 500W i współczesny LRF Polamp 400W.
Po wyjęciu jarznika z tej strony, z której nie ma elektrody zapłonowej był przytwierdzony drut w kształcie litery U. Jednak byl za krótki, eby sięgnął styku w oprawce w halopaku. Wziąłem spinacz biurowy i z niego przedłużyłem styk i drut do doprowadzenia do elektrody zapłonowej po przeciwnej stronie jarznika. Ten dodatkowy drut przylutowałem cyną do drutu przytwierdzonego do wyprowadzenia styku jarznika. Dla pewności owinąłem cienkim drucikiem, bo nie wiem, czy panująca tam temperatura przekracza temperaturę topnienia cyny. Potem wziąłem kawalek drutu miedzianego do przeciagnięcia wzdłuż jarznika. Ten drut odizolowałem poprzez podgrzanie go w płomieniu palnika kuchenki gazowej, a następnie zdjęcie spalonego lakieru za pomocą papieru ściernego.
Tak przygotowany drut przytwierdzilem do końcówki opornika i przygotowanego wcześniej drutu doprowadzającego prąd. Przy tym puściło zgrzewanie między opornikiem a elektroda zapłonową, i miedziany drut naciągnąłem, żeby byl kontakt między tymi elementami.
Lampa po złożeniu wystartowała bez problemu.
Jarznik wyjęty z lampy i przygotowany do montażu:

Założony jarznik:

Halopak złożony i gotowy do pracy:

Po podłączeniu lampa wystartowała i świeciła kilkanascie minut, jednak to bylo w dzień. W nocy próbowalem ponownie odpalic, ale lampa nie zaświeciła się. Musiało coś stracić kontakt. Wtedy poprawiłem podłaczenie elektrody zapłonowej do opornika i lampa startuje bez problemu.
I rzeczywiście ten miedziany drut zrobił się nieco luźniejszy. Wtedy opornik przywiązałem do elektrody cienkim drucikiem i ponownie założyłem miedziany drut i działa. przy okazji zauważyłem, jakby ten drut miedziany pokrył się czarnym nalotem, a drut od spinacza zmatowiał.
Jarznik po naprawie:

Jarznik założony w halopaku:
