Zdobyczne używane stateczniki sprawdzam za pomocą autotransformatora. Jednak najpierw robię pomiar rezystancji uzwojeń a potem pomiar izolacji. Tutaj używam dedykowanego miernika rezystancji izolacji, którym mogę wykonać test napięciem do 2,5 kV. Dopiero potem przystępuję do sprawdzania autotrafem. Sam test jest dość prosty. Statecznik podłączam przez amperomierz pod wyjście autotransformatora i podnoszą napięcie do momentu uzyskania znamionowego prądu. Wtedy za pomocą woltomierza możemy sprawdzić, przy jakim napięciu uzyskaliśmy ten prąd. Swoją drogą warto by wspólnymi siłami zrobić listę stateczników, która zawierała by informację, przy jakim napięciu dany statecznik uzyskuje prąd znamionowy. To wymaga przemierzenia kilkudziesięciu stateczników, ale jest to do zrobienia. KaszeL, piszesz się na ten pomysł, bo Ty chyba posiadasz chyba cały typoszereg
A co do porad, to koledzy, nie popadajmy w paranoję. Ja swoją przygodę z elektroniką zaczynałem pod koniec lat 80 XX w., kiedy to królowały tranzystory i układy scalone, a układ zasilało się z 12, góra 24 V. To cofnijmy się do lat 60-tych, kiedy to jeszcze królowały lampy. Tam napięcia anodowe dochodziły do 200 - 300 V, przy niemałej wydajności prądowej zasilacza.
Jeżeli zamierzamy udzielać praktycznych porad, dawajmy takie porady jak to zrobić bezpiecznie, a nie jakieś niebezpieczne metody z pójściem na skróty włącznie.