Drodzy forumowicze.Miałem ostatnio okazję odpalać 8 szt. nowych ( rok prod. 1988 ) nigdy nieużywanych opraw OUR 125-1.Oprawy to tzw. leżaki magazynowe i dano mi je do sprawdzenia przed ewentualnym montażem.Wszystkie świeciły lecz zauważyłem pewien problem W większości opraw po ok. 1-2 godz. siadały kondensatory .Objawiało się to w następujący sposób - 1 na początku trzask, 2 póżniej jakby ,,skwierczenie,, 3 syk , no a póżniej spokój i oprawa dalej świeciła . Po tych ,,efektach specjalnych,, każdy kondek był bardzo gorący .Są to kond.10mikro/220V.
Wg. mnie są dwie możliwości:
- kondensatory są zleżałe i jak kondensatory elektrolityczne z biegiem lat tracą parametry i odpalenie po 20-tu latach to był dla nich szok
- napięcie zasilania jest ,,za wysokie,, - jak wiadomo teraz mamy 230V ( kondy są na 220V ) a w trakcie próby zmierzone było nawet 239V .
Jeżeli tak jak w drógim przypadku to czy wszystkie lub prawie wszystkie oprawy z tamtych lat świecące na ulicach działają bez kompensacji bo kondensatory się ,,wysyczały,,?? Może to pierwszy przypadek a kondek na
220V ma jakąś dopuszczalną tolerancję napięcia i gdy jest sprawny nic mu nie będzie?
Dla przykładu podam że w mojej OZR 125-3 z 1993r siedzi już kondek na 250V i z tego co się orientuję tak jest też w nowszych oprawach.
Ktoś z Was zauważył to zjawisko