na taki artykuł
kto chce, niech się wypowie, napisze, co myśli .........
Oszczędzajmy na oświetleniu ulic!
Opublikowano: 09.09.2010 | Kategorie: Gospodarka
Media podały, że wójt pewnego miasteczka postanowił oszczędzać – wyłącza światło po godzinie 23 i zapadają wówczas ciemności.
Latarnie świecą tylko przy głównych ulicach (a przy jednej z nich mieszka… wójt). Mieszkańcy boją się o swoje bezpieczeństwo (dziury i wyrwy w nawierzchniach, ale także przestępcy). Czy można byłoby jednocześnie oszczędzać, ale także zapewnić bezpieczeństwo? Są uliczki osiedlowe, które przez całą noc przemierzane są zaledwie przez kilku-kilkunastu użytkowników. A oświetlenie pełną mocą bije po oczach… kotów, jeży i wiewiórek.
Lampy powinny być podłączone do czujników ruchu i poziomu jasności. Wówczas jadący samochód albo przechodzący człowiek lub większe zwierzę, powodowałoby automatyczne włączenie się oświetlenia, ale tylko jednej latarni albo niewielkiej ich grupy. We wczesnej porze wieczornej oraz późnej porannej (większy ruch), można byłoby moment wyłączenia lampy ustalić np. na 5 minut od ostatniego bodźca wywołującego włączenie danego oświetlenia, zaś pomiędzy tymi porami – np. 2 minuty. Droższe systemy byłyby przyjaźniejsze – włączałoby się również oświetlenie poprzedzające poruszający się obiekt, czyli lampy byłyby włączane nie tylko na najbliższej latarni, ale również na 1-2 przed obiektem. Zatem – obiekt wkracza w pole wykrywania ruchu i włącza (nie ‘włancza/włańcza’, jak to mawia wielu Polaków) się żarówka (lub inny element oświetlenia, wszak propozycji jest całkiem sporo) oraz (w droższym systemie) 1-2 latarnie przed nim. Oświetlenie, które obiekt pozostawił za sobą, wyłącza się sukcesywnie po nastawionym czasie, chyba że w obszar jego czujnika ruchu wkracza kolejny obiekt.
Powyższy pomysł należałoby zastosować na autostradach. Z daleka, zwłaszcza z lotu ptaka (a jeszcze lepiej – z kosmosu) dużo ładniej wygląda bogata (kosztowna!) iluminacja nocą. Są statystyczne badania, które oceniają, że im większe oświetlenie nocą danego obszaru, tym on jest zamożniejszy i bardziej cywilizowany. To kryterium powinno się zmienić, bowiem w dobie oszczędności surowców coraz mniej rozświetlonych plam powinni widzieć kosmici.
Czy ktoś z państwa, idąc wieczorem swoją osiedlowa uliczką, widział wszystkie jarzące się lampy, zaś oprócz czytelnika nie uświadczyło się nawet psa z kulawą nogą? Za to piękne oświetlenie, z którego jesteśmy wszyscy dumni, zwłaszcza projektanci i ojcowie miasta, to jedna wielka strata energii, pieniędzy i (najczęściej) węgla lub innych surowców, które tylko raz mogą być przetworzone (tu – zmarnowane!). Jedyna korzyść, że wielu ludzi ma zatrudnienie w pozyskiwaniu owych kopalin.
Zwykle wzdłuż uliczki, przy której znajdują się domki jednorodzinne, po jednej stronie ustawiony jest szpaler słupów uwieńczonych lampami, przeważnie w odległości „co drugi dom”. Najjaśniej jest pod latarniami, ale pomiędzy nimi już jest mniej jasno, a do tego jaśniej po jednej stronie ulicy oraz niepotrzebnie jasno jest w ogrodach.
Jakie jest dzienne zużycie zimą zestawu 5 lamp stojących wzdłuż 10 domków (po obu stronach 20)? A jakie mogłoby być, gdyby… Gdyby zdemontować te wielkie i drogie oraz energożerne lampy (na wysokich słupach) i postawić przy każdym domu niewielką lampę (czyli 20) o mniejszej mocy, włączaną przez czujnik ruchu? A zamocowana byłaby na niewysokim (2-3 metry), eleganckim słupie. Albo gdyby owe słupy stały na terenie ogrodów posesji, albo (jeśli domy są niedaleko chodnika) lampy wisiałyby na elewacjach domów? Wówczas tymi lampami opiekowaliby się właściciele domów i wymiana żarówek oraz czujników należałaby do nich; także opłata za energię zużywaną przez proponowane elementy świetlne, byłaby uiszczana przez nich. W nowym systemie oświetlenia, koszty jego utrzymania byłyby znacznie niższe od obecnych (a jaka oszczędność surowców i pracy ekip nadzorujących!). Właściciele domów otrzymywaliby zryczałtowany dodatek oświetleniowy odejmowany im od rachunków za energię elektryczną w wysokości np. 10% obecnych kosztów oraz corocznie równowartość nowej lampy.
Korzystnie byłoby, gdyby specjaliści zaproponowali wszystkim mieszkańcom osiedla jeden typ oprawy, elementu świetlnego i czujnika oraz masztu, aby wygląd był jednolity i estetyczny oraz aby jakość oświetlenia była satysfakcjonująca. Mile widziana byłaby pomoc w zamontowaniu owych urządzeń.
Wielu właścicieli domów dubluje istniejącą sieć oświetleniową, bowiem powszechnie montowane są (właśnie omawiane) lampy z czujnikami – spacerując wzdłuż malowniczych uliczek, od czasu do czasu, włączane są prywatne lampy, niekiedy nawet oślepiające spacerowiczów. Po co dublować i przepłacać?
Na wysokich słupach montowane są lampy o dużej mocy i te lampy nie powinny być często włączane i wyłączane. Kiedy je zastąpimy mniejszymi lampami z czujnikami i na niższych masztach, to sumaryczna nominalna moc będzie większa, jednak biorąc pod uwagę okres rzeczywistego świecenia, całkowite koszty byłyby znacznie niższe. Ponadto lampy na wyższych masztach rozpraszają swoje światło poza ciąg komunikacyjny, zatem ich sprawność jest mniejsza; także utrzymanie ich w czystości (usuwanie zanieczyszczeń ograniczających strumień światła) jest kłopotliwsze, zaś słabsze odbijanie promieni świetlnych od górnej powierzchni lampy, dodatkowo zmniejsza jej sprawność.
Gdyby nie ograniczenia finansowe, to zapewne wszyscy wolelibyśmy mieć rzęsiście oświetlone mieszkania (poza snem i momentami nastrojowymi) oraz dumnie rozświetlone dzielnice, jednak… spróbujmy wreszcie oszczędzać (na poważnie!) gwałtownie zmniejszające się zasoby energii ukrytej w Ziemi!
Obecne lampy najczęściej zawieszone są na brzydkich betonowych (albo jeszcze drewnianych) słupach, które ponadto niosą przewody linii energetycznej, zasilającej nasze domostwa. Z czasem owe słupy i tak będą znikać, bowiem bezpieczniejsze i estetyczniejsze jest podziemne prowadzenie zasilania.
Autor: Mirosław Naleziński
Zdjęcie: smif
TAGI: Droga, Energetyka, Lampy, Latarnie uliczne, Ulice
Poglądy wyrażane przez autorów są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami!
Komentarze można dodawać przez 7 dni od daty publikacji
10 wypowiedzi
1. Sebek 09.09.2010 11:52
A czy ciągłe zapalanie i gaszenie światła nie będzie pobierało więcej prądu? Przecież każda żarówka przy włączeniu pobiera jego sporą ilość, aby się „nagrzać”.
2. realista 09.09.2010 11:59
nie będzie. opłaca się już wyłączyć światło idąc wyciągnąć piwko z lodówki.… .. .
3. Trinollan 09.09.2010 13:39
Lampy żarowe tak właśnie działają – choć nie jest to tak duża różnica jak przy np. utrzymywaniu temperatury domu podczas nieobecności grzejąc kaloryferami, aby później nie trzeba było grzać ‘od zera’, w konsekwencji stracić sporo więcej energii – był to jeden z mainstreamowych argumentów za świetlówkami i żarówkami energooszczędnymi. ;-P
A odnośnie jeszcze propozycji autora dot. czujników ruchu… czy to rozwiązanie nie jest równie kosztowne i bezużyteczne co ‘nowoczesne’ remonty pomieszczeń, podczas których wstawia się zaplombowane okna w miejsce uchylnych i podłącza klimatyzację?
Co więcej, nikt chyba nie chce mieć dyskoteki za oknem…
4. Raptor 09.09.2010 17:25
Ciągłe włączanie i wyłączanie lamp na czujniki jest dość irytujące. Zamiast szukania oszczędności „najprostszym” rozwiązaniem jest przestawienie się na technologie energii odnawialnej i/lub darmowej. Technologicznie nas na to stać, tylko dla systemu ekonomicznego jest to jakby mało opłacalne rozwiązanie. Chyba trzeba zacząć od podstaw, żeby coś zmienić w detalach.
5. arksie 09.09.2010 22:02
Niech wójt rozda mieszkańcom noktowizory i sprawa załatwiona.
6. Mirosław Naleziński 09.09.2010 23:30
Zawsze uczono mnie oszczędności w stosowaniu żarówek. Wychodziło się z pokoju – wyłączano światło. Oczywiście, jeśli wychodzimy na minutę to nie ma sensu, ale na dłużej – ma. Ale te oszczędne lampki nie wyłączymy, jeśli wyjdziemy nawet na 10 minut, bo częste ich wyłączanie – szkodzi. Autobusy na pętlach, jeśli przewidywany postój ma wynosić co najmniej minutę – już mają wyłączać silniki.
Jeśli ktoś porównuje nowoczesne okna do lamp z czujnikami, to niech nie montuje tych ostatnich.
Irytujące ciągłe włączanie i wyłączanie? A dawniej neony nie były irytujące? Ciągle migały. OK – może to być irytujące, ale kto powiedział, że oszczędzanie ma być nieirytujące? Niektórzy nie lubią hałasu odkurzacza i zamiatają miotłami. W domu na korytarzu i schodach mam czujniki – idziesz i lampy zapalają się automatycznie. Po kilkunastu sekundach gasną. Bez czujników świeciłyby znacznie dłużej. A do tego nie trzeba paluchami trafiać w przełączniki, kiedy jest ciemno.
Można także całkiem zrezygnować z wyłączników – jeden kosztuje ok. 10 zł, zaś czujnik ok. 25 zł. Różnica tylko 15 zł a znacznie wyższy standard.
Zwykłego kompa nie wyłączamy, jeśli odchodzimy od niego na np. 1 godzinę, ale już laptopy wyłączmy na krótsze przerwy.
7. Masta 10.09.2010 00:12
U mnie w bloku na klatce schodowej są zamontowane czujniki.
Lampy świecą cały czas ale tak tylko lekko, a jak się przechodzi to zapalają się i świecą pełną mocą.
A co do żarówek.. to najlepszym rozwiązaniem by były diody!
Bardzo mały pobór prądu i nie szkodzi im zapalanie i gaszenie ich
Na wsi mam dom, i tam po godzinie 23 też są gaszone latarnie.. może trochę za wcześnie, ale na pewno zaoszczędzi się na prądzie.
Na tych słupach powinny być zamontowane mniejsze klosze na lampy i niżej zamontowane z kilkoma diodami co by tylko nam chodnik oświetlały.
8. Raptor 10.09.2010 09:13
Czujniki w skali mikro, w budynkach, na podwórku itd. nie są złym pomysłem, jeśli ktoś chce sobie trochę przyoszczędzić (albo ma problemy ze znalezieniem włącznika). Natomiast w skali makro nie tylko pojawia się czynnik irytacji w postaci migoczącej choinki ale również dezorientujący, gdyż stale świecące lampy ułatwiają nawigację w większych skupiskach ludzkich. Jak dla mnie są to wystarczające powody by nie stosować tej techniki na dużą skalę. Po prostu życia to nie ułatwia, a takie jest chyba założenie technologii.
Ekonomia nie jest najważniejszym kryterium w organizacji społeczeństwa i są pewne granice wyznaczane przez użyteczność, których lepiej na siłę nie naginać.
Pozdro.
9. Maurycy Hawranek 10.09.2010 10:42
Według mnie przyszłość to lampy diodowe. Mały pobór mocy i długowieczność. Trzeba tylko poczekać, aż ich cena spadnie a wydajność wzrośnie. Choć w przypadku chodników, w zupełności wystarczą te, które już istnieją, bo chodzi o rozjaśnianie mroku a nie tworzenia dnia w środku nocy. Samochody i tak mają włączone światła, więc mniejsze natężenie światła im nie zaszkodzi. Tylko na skrzyżowaniach i w kluczowych miejscach dróg powinny stać mocniejsze latarnie, aby przeciwdziałać wypadkom.
10. realista 10.09.2010 11:13
tak naprawdę zależy skąd pozyskujemy energię. jeśli akumulujemy to okej, oszczędzajmy, ale jeśli wytwarzamy np. w elektrowni wodnej, to takie coś ma średni sens, bo energia jest i tak produkowana, tylko nie wykorzystywana. w nocy pojawiałaby się nadwyżka, czyli np. w przypadku elektrowni węglowej trzeba by chyba wygaszać piece na noc, żeby przyoszczędzić… .. .