Rozumiem, mało słyszałem o kosztach renowacji, wiedziałem, że to jest specjalistyczna i trudna technologia oraz robota, ale nie że aż tak drogo, teraz to jasne.
Tych stron o organach jest więcej np.
http://www.organy.of.pl/Dodam, że jestem wielkim miłośnikiem muzyki organowej, jak tylko mogę, idę na koncerty organowe, symfoniczne i inne, ale ostatnio coraz rzadziej.
Ale jak bywałem nad Bałtykiem, to np. we Władku zawsze raz w tygodniu był w kościele bezpłatny koncert ogranowy, no i cieszyn oczywiście słuchał, najczęściej na chórze, tam są ławki w formie jakby widowni stadionowej.
Gdy byłem w szkole, grałem na organach w kościele -

, a nie, żartowałem, byłem tylko Zefirem, dmuchającym powietrze!
Miałem za zadanie nadeptywać na taki duży drewniany pedał w taki sposób, żeby utrzymywać pewien wskaźnik cały czas w zadanym położeniu. Powietrze się dmuchało do wiatrownicy tylko podczas jego ruchu w dół, zaś potem pedał sam wracał w górne położenie. I atakowałem go po raz kolejny i tak w kółko
Wskaźnik to był metalowy pręt, wystający nieco z drewnianej, pionowej szczeliny szafy organowej (stałem po drugiej stronie niż siedział organista). Ten pręt zapewne był umocowany do jakiegoś miecha, będącego swego rodzaju zbiornikiem ciśnieniowym na "sprężone" powietrze. Obaj byliśmy ustawieni bokiem do ołtarza - organista miał ze mną jedyny kontakt poprzez włączanie dwóch lampek: czerwonej i zielonej, które miałem tuż przed nosem.
Zieloną włączał na chwilę przed tym, zanim zaczął grać (żebym zdołał nadmuchać trochę powietrza w miech - w zapasie), a czerwoną włączał, gdy miałem przestać dmuchać, bo kończył grać. Miałem też wpadkę, bo się raz zagapiłem i nie widziałem zielonego światełka, a organista zaczął grać i wydobył jęczący głos z kończącego się w organach powietrza, to brzmiało bardzo zabawnie, ale mnie czekał potem ochrzan!
To było fajne zajęcie i bardzo mi się podobało, może ktoś z Was miał podobne doświadczenia organowe lub lepsze? (tzn. grał na organach?)
Ja byłem tylko kalikantem, co dmuchał w miech
Te lampki to były takie okrągłe jakby kontrolki z kolorowym plastikiem - na moje oko takie same były w Syrenie jako wskaźnik świateł hamowania, przyciski u ogranisty to były dwa dawne podłużne, kanciaste przyciski dzwonkowe

- no proszę, to
już wtedy się pasjonowałem oświetleniem, tylko o tym nie wiedziałem! 

