Blachy to zwykła stal S 235 , zewnętrzne maja grubość 3 mm a wewnątrz jest 6 mm, rury w pierwszym wymienniku mają grubość ścianki 5 mm a te zielone 4 mm, spawane to było migomatem w osłonie CO2 , jedynie blachy brałem nowe a reszta była kupiona na złomie, zabierałem się do tej roboty jak pies do jeża, a to mi się nie chciało a to co innego wypadło i z tego powodu zajęło mi to prawie 4 miesiące, im dłużej to robiłem tym bardziej byłem przekonany że nie zadziała i jak odpaliłem wreszcie to w lekkim szoku byłem

najwięcej trudności było z zapewnieniem szczelności spoin , niby na oko ładnie spoina wygląda a tu przy teście przecieka, przecieków było sporo za pierwszym razem i oczywiście tam gdzie najtrudniej dojść ale dało się to połatać i teraz już sobie piecyk śmiga i grzeje aż miło
Po około 15 latach z blachy 5 mm zrobiła się praktycznie puszka od konserw, przy czym blachy rdzewieją od strony paleniska i dymu. Od strony wody blachy były gładkie.
15 lat to sporo czasu , piec musiał być bardzo dobrze zrobiony i nie paliłeś pewnie byle czym, najważniejsze to nie palić zbyt słabo bo wtedy ze spalin wykrapla się para wodna a dodając do tego tlenki siarki z zasiarczonego węgla to wtedy ekspresową korozje mamy murowaną.
Ten mój "wynalazek " akurat jeśli chodzi o prace z małą mocą jest znacznie lepszy od zwykłego kotła bo płomień idzie bezpośrednio na wymiennik i nie przechodzi przez warstwę paliwa, można przykręcić dopływ powietrza do minimum i paliwo wtedy ledwo się pali a na kotle cały czas 50-60* C
Any sufficiently advanced technology is indistinguishable from magic.
www.instagram.com/flurothyl