A ja nie chcę miec już w ogóle żadnych zwierzaków w domu Wystarczy, jak kiedyś u mnie w domu były: kot, czarny jamnik (jeszcze przed brązowym), siedem szczeniąt, papuga, rybki, dwie świnki morskie i trzy chomiki
To akurat przypadkowa fotka zrobiona w 2006 roku, na kilka minut przed Peit-bolem. Na co dzień (w okresie wiosenno-jesiennym) mam do czynienia z żabami, trafia się też kret w ogrodzie, a przez okrągły rok, oprócz psa i kota, ma też domowe kury. Tyle, że w tym sezonie trafił mi się bardzo agresywny kogut. Ale daję sobie z nim radę.
A ja z kolei na działce mam ropuchy . Była kiedyś w ziemi jakaś wybetonowana skrytka na narzędzia, klape ktoś urwał i zbiera się woda, już od kilku lat. Zrobił się z tego schowka taki mini-basen, ropuchy z pobliskiego kanałku to wypatrzyły, i mają swoje siedlisko . Jaszczurek trochę tez biega po trawie, ale rzadko, i bardzo maleńkie.
Żabę ostatnio wyławiałem z przydomowej studni, która obecnie służy do podlewania ogrodu. Jak się tam dostała, zachodzę w głowę, bo cembrowina wystaje prawie metr nad poziom terenu. Ale wystarczyło wiadro spuszczone na lince. Udało się za pierwszą próbą.