wszystko się zgadza, ja opisałem to mniej precyzyjnie, bo nie za bardzo rozumiem, gdzie nasz konstruktor umieścił naczynie wzbiorcze, skoro pisze, że
jak się woda zagotuje to jedynie po ścianach mi się w pokoju leje
Skoro po ścianach, to wierzyć mi się nie chce, że to naczynie umieścił w pokoju na ścianie - dlatego czekam na odpowiedź, jak to tam jest u niego zrobione
Dodam, że paliłem wiele lat w paru piecach CO na węgiel, układ grawitacyjny, naczynie wzbiorcze na strychu
Było i tak, że się zabrałem sam do czyszczenia komina - jak się pali flotem lub mułem, to syfu jest w nim co niemiara! Użyłem do tego szczotki która ma rozstawione szpilki druciane po promieniu na zewnątrz, (takie się zakręca do tokarek w celu oczysczenia materiału z nierówności ), ona ma w środku taki talerzyk metalowy z dziurą w środku. Pod tą szczątką miałem powieszony obciążnik (utoczony z metalu taki obciążnik) całość wisiała na solidnym sznurze i jazda do komina! NA dole, w okienku rewizyjnym, było potem parę wiader sadzy. Ale uwaga - trzeba takie sadze wynieść gdzieś do śniegu lub w miejsce niepalne, bo ta sadza może coś zapalić, ma w sobie jeszcze żar
Miałem różej jakości paliwa. Raz był tak podły muł, że ile włożyłem do pieca tyle wyjąłem

Wtedy się wkurzyłem i złożyłem reklamację. Musieli mi to sami sobie zabrać z placu i odwieźć do składu opału.
Kiedyś miałem znów taki flot, że więcej w nim było węgla niż domieszek. Tłusty był jak fiks
Innym razem był flot średniej jakości, więc dokupiłem pełnego Żuka trocin ze stolarni i robiłem mieszankę - owczywiście lekko na mokro
Jak założyłem do rozpalonego pieca parę łopat, to mi potem kolega mówił, że z mojego komina idą iskry jak z armaty !
Wogóle technika palenia w piecu mułem to ciekawa sprawa, nie powinno się do rozpalonego pieca sypać suchego paliwa, bo ono mieszając się z powietrzem tworzy lekką mieszankę wybuchową! Nie raz mi tak fuknęło z pieca, że miałem czarny pysk.