Amatora 2B miałem, ale bez większego żalu się go pozbyłem. Jeden wielki generator szumu i to nawet w stereo na AM

Wzmaciacz m.cz o tragicznym wręcz paśmie, zwłaszcza góra, zawsze brzmiał tak jakby kolumny były owinięte grubym kocem.
Teraz czasem używam AT9100, naprawiany x razy, czasem nie wiadomo czemu paliły się tranzystory mocy, prad spoczynkowy ustawiony, reszta układu pomierzona a i tak czasem trzeba było wymieniać. Czasem przy cichej muzyce, czasem przy głośnej, dopiero tranzystory wylutowane z dobrego wzmacniacza samochodowego w którym padła przetwornica sprawiły że i jakość jest dobra i nic się nie pali. Chociaż i tak wolę Pioneer-a SA706 mimo że przydał by mu się mały remont

Jedyny wzmacniacz który przeżył wszystkie imprezy, raz nawet awaryjnie nagłośnił w miarę dobrze średniej wielkości wesele i jedyny który powodował taki spadek napięcia w sieci że było widać u sąsiada 200m dalej że u mnie w domu muzyka gra

A i tak najlepiej wieczorem mi się słucha prostego wzmacniaczyka na PCL86

Nie dosyć że pięknie słodzi (brak USZ) zwłaszcza przy muzyce klasycznej lub bardziej do niej zbliżonej, to na dodatek czaruje żarzącymi się lampami

I nic sobie nie robi z tego że ma 2 x 2W mocy wyjściowej skoro nadrabia brzmieniem.
Nie lubię sody.