TRAGEDIA

Dyskusja na tematy dowolne

Re: TRAGEDIA

Postprzez leon0785 » 17 kwietnia 2010, 21:32

Krakowski Rynek Główny przygotowania do jutrzejszej uroczystości pogrzebowej

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
leon0785
 

Re: TRAGEDIA

Postprzez Utilizer » 17 kwietnia 2010, 22:09

Avatar użytkownika
Utilizer
 
Posty: 6575
Zdjęcia: 2797
Dołączył(a): 27 czerwca 2009, 19:39

Re: TRAGEDIA

Postprzez MRP200 » 17 kwietnia 2010, 22:50

Według coraz to najświeższych oficjalnych informacji co do przyczyn katastrofy, dochodzimy do jednego tylko wniosku: zaważyła ambicja nad zdrowym rozsądkiem. W warunkach pogodowych jakie tam panowały, ten samolot nie powinien tam w ogóle próbować lądować. Widoczność była raptem na 200 m, a powinien mieć co najmniej na 1500 m. Jak się okazuje pół godziny wcześniej miał tam lądować samolot wojskowy ze służbami specjalnymi, ale ci jednak polecieli na lotnisko "zapasowe". Tym bardziej, że takie warunki pogodowe nie są w naszym klimacie niczym nadzwyczajnym.
W 2006 roku w listopadzie i to na dodatek w dniach, kiedy nad całą Polską panowała gęsta mgła, nadzorowałem pewne roboty budowlane na lotnisku wojskowym Krzesiny. Od dyżurnego na wieży dowiedziałem się, że wszelkie loty są w tych dniach wstrzymane. I dobrze, bo po zmierzchu, jadąc samochodem przypadkowo wjechałem na pas startowy.
Z tym lotniskiem wiąże się też inne, szczęśliwe zdarzenie. Otóż w 2005 roku wylądował tam pasażerski samolot Tureckich Linii Lotniczych. Na dodatek pilot miał cały czas kontakt z wieżą na Ławicy. Dyżurni na wieży w Krzesinach musieli być nieźle zdziwieni, że tu nagle samolot podchodzi do lądowania. Na dodatek obsługa lotniska musiała jeszcze potem ponownie uruchomić silniki tego samolotu. Całe to zdarzenie uznano później za "pomyłkę nawigacyjną".
MRP200
Moderator
 
Posty: 4281
Zdjęcia: 639
Dołączył(a): 21 września 2009, 07:25
Lokalizacja: PWA / Kostrzyn Wlkp

Re: TRAGEDIA

Postprzez cieszyn » 17 kwietnia 2010, 23:42

Jakiś ekspert pisze na Onecie

Wygląda na to, że lotnictwo wojskowe nie ma takich procedur, jakie ma lotnictwo cywilne. Błędów niepoprawianych od wielu lat jest jednak znacznie więcej . . . .

Piloci cywilni nie ryzykowaliby, wiedząc, że pasażerowie śpieszą się do Katynia?
Dwóch moich rozmówców przyznało, że miałoby to dla nich znaczenie. Ale żaden nie schodziłby poniżej tzw. minimalnej wysokości zniżania. Nie widać ziemi, to nie lądujemy i lecimy na lotnisko zapasowe. Ewentualna katastrofa dla przewoźnika cywilnego oznacza utratę zaufania, a nawet bankructwo, biorąc pod uwagę konieczność zapłaty wysokich odszkodowań.

Piloci wojskowi latają bardziej brawurowo niż cywilni?
Obrazowo mówiąc, pilotów wojskowych uczy się, jak forsować skrzyżowanie na czerwonym świetle. Są tacy, którzy tę sztukę świetnie opanowali i parę razy im się udało - dostali odznaczenia. Gdy coś nie wyjdzie, wtedy dochodzi do tragedii. To jest istota armii w każdym kraju. I to jest potrzebne, gdy się leci na misję bojową. Ale na miły Bóg - nie z żywymi ludźmi w przewozie lotniczym, w czasach pokoju!

To może należałoby przyjąć zasadę, że VIP-y wożą piloci cywilni, albo też zmienić proces szkolenia w wojsku?
Dokładnie. Pilotów nie winiłbym za sobotnią katastrofę ani dowódcy, który ich tam wysłał. Oni wszyscy są raczej ofiarami systemu - przestarzałych programów szkolenia oddalonych od współczesnych wymagań stawianych pilotom liniowym. W wojsku toleruje się podejmowanie zbyt dużego ryzyka na swoje barki, w tym schodzenie poniżej bezpiecznego minimum. Mówiłem o tym w mediach po katastrofie casy, ale mój głos nie był wystarczająco słyszalny. Rozbicie się samolotu pod Mirosławcem także wynikało z niestosowania procedur bezpieczeństwa znanych powszechnie w lotnictwie cywilnym - w wojsku ich nie ma.

Wojskowych za sterami rządowych samolotów powinni zastąpić cywile?
To jest kwestia doświadczenia mierzonego liczbą wylatanych godzin w przewozie lotniczym i odpowiedzialności, a nie tego, czy ktoś jest cywilem, czy wojskowym. To rzadkość w świecie, że kapitan prezydenckiego samolotu ma 36 lat i wylatane 1400 godzin.

Wróćmy do przyczyn sobotniej katastrofy. Dlaczego tupolew nie znalazł się w osi pasa startowego, tylko zboczył z kursu?
Podejście według systemu radiolatarni bezkierunkowych, które znajdują się w Smoleńsku, już z samej definicji jest podejściem nieprecyzyjnym. Ono ma prawo się nie udać, bo ten system nie jest aż tak dokładny.

Nawet minimalna odchyłka wskazania radiokompasu szybko skontrowana przez pilota powoduje pewne odchylenia od zakładanej trasy lotu i stąd bierze się rozbieżność. I na to jest przewidziana w lotnictwie cywilnym procedura po nieudanym podejściu, którą potrzeba rozpocząć odpowiednio wcześnie. Potrzeba na nią czasu i bardzo dobrej współpracy członków załogi - wyćwiczonej i powtarzanej okresowo w symulatorze. Powinno być tak: jeden pilot prowadzi maszynę, drugi wypatruje ziemi. A nawigator, który w Tu -154 prowadzi też rozmowy przez radio, podaje wysokość. Wszyscy pracują niczym dobrze zaprogramowane maszyny.

W lotnictwie cywilnym nie dochodzi do sytuacji, że samolot zniża się do wysokości przeszkód. Jeśli schodzi do minimalnej wysokości zniżania (np. 150 m), a pilot obserwujący nie widzi ziemi, to pada komenda ''go around''. Nie wiem jednak, jak wyglądała współpraca w kabinie tupolewa.
Pzdr/
Staszek
Avatar użytkownika
cieszyn
 
Posty: 12647
Zdjęcia: 9
Dołączył(a): 25 lipca 2007, 15:38
Lokalizacja: Warszawa

Re: TRAGEDIA

Postprzez MRP200 » 18 kwietnia 2010, 01:09

Cieszynku, że miałem okazję odbywać Zasadniczą Służbą Wojskową. Najgorsze, pod względem zasad, są tam regulaminy. Bo z zasady porucznik jest podporządkowany kapitanowi, itd. Niewykluczone jest, że któryś z generałów wyparł presję na pilotów, że muszą jakoś wylądować no bo jak by to było: "Prezydent ma się spóźnić na uroczystość".
MRP200
Moderator
 
Posty: 4281
Zdjęcia: 639
Dołączył(a): 21 września 2009, 07:25
Lokalizacja: PWA / Kostrzyn Wlkp

Re: TRAGEDIA

Postprzez cieszyn » 18 kwietnia 2010, 22:54

Ja też odbywałem Służbę Wojskową, tyle że jako "bażant" czyli podchorąży 8-)

Coś jest na rzeczy. Co gorsza, wiele osób sobie nie zdaje sprawy z tego, jak szkodliwe mogą to być związki i podległości służbowe.
Wojsko pilotuje samolot z ich Najwyższym Zwierzchnikiem - i to jest zrozumiałe.
Ale jeśli w wojsku procedury bezpieczeństwa lotu są słabsze niż w cywilu (a tak właśnie jest) i jak do tego dołożymy jeszcze ten efekt "propagacji " relacji służbowych między pilotem a pasażerami, to trudno się dziwić wielu tragediom samolotowym, nie mówię tu o ostatniej Tragedii, bo jej przyczyn jeszcze nie znamy.
Obawiam się tylko, że jeśli komisja niczego złego nie wykryje, to winnym może się właśnie okazać owa niewidoczna podległość służbowa i wynikające z niej wszelkie negatywne konsekwencje

Przeczytajcie poniższy tekst, coś jest na rzeczy:

Uprzejmie donoszę: katastrofa!

Czy siedzisz za sterami samolotu, czy jako pielęgniarka asystujesz chirurgowi podczas ważnej operacji, czy odpowiadasz za finanse firmy, pamiętaj o jednym: nadmierna uległość może być zabójcza!
Chyba wszyscy zadają sobie dziś pytanie, co doprowadziło do katastrofy rządowego samolotu pod Smoleńskiem. Jedna z wersji głosi, że kapitanowi zabrakło asertywności. Naciskany przez wpływowych pasażerów, zdecydował się na lądowanie w skrajnie niebezpiecznych warunkach.

Jak było naprawdę, pokaże śledztwo, które potrwa zapewne jeszcze wiele miesięcy. Skoro jednak taka hipoteza się pojawiła, warto już teraz pomyśleć o ewentualnych skutkach zbytniej potulności i ustępliwości. W lotnictwie, ale nie tylko.

Malcolm Gladwell w książce „Poza schematem” opisuje serię wypadków samolotowych. Wychowani w posłuszeństwie koreańscy piloci, bez względu na okoliczności, komunikowali się z kontrolerami lotu w sposób niezwykle uprzejmy i grzeczny. W rezultacie ich informacje – np. o braku paliwa, niewysunięciu się podwozia czy innych usterkach maszyny – były zwyczajnie ignorowane. To zaś prowadziło do niewyobrażalnych tragedii.

Inną przyczyną katastrof w przestworzach jest zależność służbowa (nadmierny dystans) pomiędzy członkami załogi. Gdy kapitan lekceważy niebezpieczeństwo, drugi pilot często nie reaguje, a nawet posłusznie wykonuje jego polecenia. W psychologii zjawisko to nosi nazwę kapitanozy, a jego istotą jest bezkrytyczne podleganie rozkazom osób, które uważa się za autorytet.

Kapitanoza żadną miarą nie dotyczy wyłącznie samolotów. Roberto Cialdini opisuje przypadek, kiedy to pielęgniarka, pod wpływem autorytetu lekarza, wykonuje lewatywę z użyciem leku przeznaczonego do leczenia uszu. Pewien eksperyment pokazał, że niektóre siostry gotowe są podać pacjentom śmiertelną dawkę lekarstwa, choć świadome są szkodliwości specyfiku, a polecenie wydaje przez telefon nieznany lekarz.

Z mniej tragicznym w skutkach, a jednak poważnym przypadkiem kapitanozy mamy do czynienia w firmie, którą szefowie spychają na skraj bankructwa. Podwładni, sparaliżowani nieśmiałością, strachem albo źle pojętym szacunkiem, patrzą tylko, jak ich przedsiębiorstwo zmierza ku katastrofie. Gdy wreszcie zareagują, może być już za późno.

Mirosław Sikorski
http://praca.wp.pl/kat,18453,title,Uprzejmie-donosze-katastrofa,wid,12173855,wiadomosc.html?ticaid=1a037&_ticrsn=3
Pzdr/
Staszek
Avatar użytkownika
cieszyn
 
Posty: 12647
Zdjęcia: 9
Dołączył(a): 25 lipca 2007, 15:38
Lokalizacja: Warszawa

Re: TRAGEDIA

Postprzez MRP200 » 19 kwietnia 2010, 05:43

Czyli na forum mamy dwóch podchorążych.
To co piszesz o podległości służbowej to niestety prawda. Tak jak artykuł o syndromie "Kapitanozy".
Chociaż są sytuacje, gdzie czasem zależność służbowa ma pozytywne skutki i nawet poprawia bezpieczeństwo pracy. Przykład. Kilka lat temu na dużej budowie przebudowywaliśmy linie kablowe należące do ZE. Przyjeżdżało pogotowie energetyczne, robiło identyfikację kabla, kabel przecinali specjalnymi nożycami i wypisywano polecenie. I dopiero w tym momencie nasi pracownicy mogli przystąpić do pracy na kablu.
MRP200
Moderator
 
Posty: 4281
Zdjęcia: 639
Dołączył(a): 21 września 2009, 07:25
Lokalizacja: PWA / Kostrzyn Wlkp

Re: TRAGEDIA

Postprzez CDM » 14 maja 2010, 21:09

Dwa przykre zdarzenia z Poznania.. 17 lat temu wyglądało to tak... http://www.youtube.com/watch?v=wW8Yo030A8M
Dziś, ta sama ulica, ale 200m dalej... http://www.epoznan.pl/index.php?section ... s&id=19385
Brak czasu....
Avatar użytkownika
CDM
 
Posty: 4670
Zdjęcia: 226
Dołączył(a): 12 czerwca 2007, 14:07
Lokalizacja: Poznań

Re: TRAGEDIA

Postprzez cieszyn » 14 maja 2010, 23:34

CDM - to jakieś, cholerka, pechowe miejsce. Żyły wodne tam idą pod ziemią, czy co?

Żal mi tych ludzi, co niewinnie tam zginęli i ucierpieli w tych wypadkach
Pzdr/
Staszek
Avatar użytkownika
cieszyn
 
Posty: 12647
Zdjęcia: 9
Dołączył(a): 25 lipca 2007, 15:38
Lokalizacja: Warszawa

Re: TRAGEDIA

Postprzez Whites86 » 14 maja 2010, 23:46

cieszyn napisał(a):CDM - to jakieś, cholerka, pechowe miejsce. Żyły wodne tam idą pod ziemią, czy co?

Żal mi tych ludzi, co niewinnie tam zginęli i ucierpieli w tych wypadkach

zyly wodne niemaja z tym nic wspolnego, to jest predzej zaniedbanie ze strony przewoznika (zły stan torowisk w tym miejscu) lub jakis błąd motorniczego, w najgorszym przypadku dzialanie osob trzecich
I spojrzał Pan na to wszystko i poszedł w.... gdzieś tam
Avatar użytkownika
Whites86
 
Posty: 19220
Zdjęcia: 5404
Dołączył(a): 12 marca 2008, 23:18

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Off-Topic

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 35 gości