www.lighting-gallery.pl

o kurde, sporo tego masz, widze ,że masz także rosyjską czajkę , miałem podobną , a właściwie to jeszcze jej fragmenty stoja w piwnicy

Znam te odkurzacze z youtube ja mam 5 zelmerów i Czajkę w nowoczesnej wersji ze zwijaczem przewodu (po generalnym remoncie silnika) facet w servisie powiedział, że Radziecki pochodzi jeszcze ze 20 lat do następnego przeglądu

Elektroservice napisał(a):

Miałem identyczny. Wybuchł, jak miałem 5 lat. Moja stara się akurat kąpała i musiała uciekać całkiem nago z łazienki.
Teraz jest nowy Junkers, cały naszpikowany elektroniką.

Jak miałem junkers w domu, to się bałem odkręcać ciepłą wodę. Raz odkręciłem to głośno buchnął, ale jeszcze nie pospadała obudowa, mimo to wtedy chyba zrodziła się moja fobia do tych urządzeń. Ojciec go naprawiał, ale nie pomagało to na dłuższy czas, bo na nowo się psuł. Dopiero wujek całego przeczyścił, to działał kilka lat, do momentu wyprowadzki. U sąsiadów z którymi dzieliliśmy korytarz jak wybuchł, to cała łazienka była w sadzy i chłopak, który akurat w niej przebywał również. Jak byłem mały, to w domu początkowo był ten starszy typ junkersa z owalnym oczkiem i daszkiem u góry. Pewnego dnia do komory przez kanały wentylacyjne dostał się wróbel. Babcia odkręciła wodę i wróbel się usmażył.

No tak to jest, jak takimi sprawami zajmują się osoby, które nie specjalnie są do tego przeszkolone. Na prawdę nie wiem z czego to wynika. Ja nie piekę chleba w domu, tylko idę do piekarza. Nie zeluję sobie butów, tylko idę do szewca. Oczywiście niektórzy "prąd" i "gaz" sami sobie robią....

Wyczyścić piecyk z sadzy można samodzielnie pod warunkiem, że nie rozkręca się elementów armatury gazowej, bo wtedy już nie trudno o wypadek. A jak ktoś ma trochę pojęcia o technice, oraz dostęp do internetu to w tak starym piecyku z powodzeniem może np. wymienić membranę czy też uszczelnić zespół wodny, bo są dokładne instrukcje jak to zrobić i nie jest to czynność trudna, jak również nie stwarzająca zagrożenia wybuchem. Jednak gdy usterki dotyczą zespołu gazowego to w żadnym wypadku nie powinno się samemu brać za naprawy !
Opisane przez qbę wydarzenia to ewidentnie wynik długotrwałych zaniedbań, po prostu te piecyki były okrutnie zanieczyszczone, stąd takie efekty.

P.S. Piecyk z daszkiem i owalnym okienkiem to PG-4, jest to obecnie zabytek bardzo, bardzo rzadko spotykany (w przeciwieństwie do PG-6 i G17, których jest jeszcze całkiem sporo).

Nie rozumiesz, że właśnie przez takie podejście jest sporo problemów? Bo przecież niby jest prosto... Ludzie mają różny poziom zdolności manualnych, różne zdolności techniczne itp. To co dla jednych jest banalne, dla innych jest nie do przeskoczenia. Potem jeden z drugim zabiera się za takie sprawy, których tykać nie powinien i tragedia murowana.

Właśnie rozumiem I uważam, że jak ktoś w ogóle się nie zna, nie jest pewien tego co robi to nie powinien nawet zdejmować obudowy z piecyka. Do takich napraw trzeba mieć jakieś minimum wiedzy i zdolności. A najlepiej to wywalić PG-6 na złom i zawołać fachowców do instalacji nowego piecyka który będzie miał odpowiednie systemy bezpieczeństwa.

U mnie w mieście było kilka tragedii właśnie przez Junkersy, Na szczęście już ich nie ma. Też miałam kiedyś.

U mnie w mieście jest masa tragedii przez Samochody. Na nieszczęście one nadal są