Moim zdaniem to jest niemożliwe żeby nie było izolacji galwanicznej w przypadku przetwornicy, która podwyższa napięcie. Choćby nie wiem co taka przetwornica ma w sobie transformator i nawet jeśli to jest transformator na wysoką częstotliwość (a tak się teraz robi żeby zmniejszyć wagę i wymiary urządzenia) to i tak jest transformatorem i oddziela od siebie stronę 12V od strony 220V. W przypadku przetwornicy używanej przez kolegów do odpalania opraw taki transformator na 100% występuje i jest transformatorem na wysoką częstotliwość. Widać go wyraźnie na jednym ze zdjęć przetwornicy

Rozrysowałem uproszczony schemat jak ja to widzę w normalnej sytuacji:

Od lewej strony mamy kolejno: odbiornik na 220V w pierwszej klasie z "uzerowaną" obudową, falownik po stronie wtórnej transformatora zmieniający prąd o wysokiej f na prąd o f=50Hz i przebiegu sinusoidalnym, transformator, falownik po stronie pierwotnej transformatora i sam akumulator z zaznaczeniem, że ujemny biegun jest podłączony do tzw. masy czyli karoserii samochodu. W takiej sytuacji po stronie wyjściowej przetwornicy jest coś na kształt układu IT i nie ma którędy "wywlec" się na karoserię samochodu jakiś dziwny potencjał. Na obudowie oprawy może takowy występować ale ona jest umieszczona poza zasięgiem i nie jest połączona z karoserią samochodu więc to zdecydowanie jest zły trop. Jakiś pomysł którędy "przenika" ten potencjał na karoserię pojazdu?
Temat mnie zaintrygował i fajnie by było gdybyśmy znaleźli choćby przypuszczalną przyczynę problemu

Moim zdaniem połączenie jednego bieguna strony wyjściowej i wejściowej przetwornicy nie spowodowało by takiego problemu a gdyby były oba bieguny wyjściowe połączone z wejściowymi to na 100% ta przetwornica by nie działała
