Jeszcze pytanko do kolegi Cieszyna, czy te przewieszki mogły mieć kiedyś windki korbowe?
Tak naprawdę, to nie mam żadnej pewności, że oprawy na przewieszkach zawsze miały ten sam sposób ich zdejmowania, czyli za pomocą mechanizmów windek korbowych. Jednak tak się wydaje, że to tak właśnie było.
Ostatnio dotarłem do starych zdjęć z Wrocławia (2-wojna), gdzie udało mi się prawie na 100% stwierdzić, że oprawy wiszące tam na przewieszkach, były opuszczane za pomocą słabo widocznych windek, taka chyba była zasada, bo kiedyś inaczej nie było się jak do nich "dobrać" gdy wisiały wysoko i to nad środkiem ulicy. Wyglądają one w tym Wrocławiu nieco inaczej, niż te, które już znam (znamy).
Tak więc nie mam całkowitej pewności, ale to co już wiem (a zgłębiam temat cały czas, nawet, jak o tym nie piszę) pozwala mi stwierdzić, że jak jest stara przewieszka i na niej oprawa, to towarzyszyła im kiedyś z reguły windka korbowa montowana po jednej stronie przewieszki na elewacji. Rozwiązanie to jest bardzo stare, pochodzi daleko z przed 2-wojny. BYć może potem też je produkowano lub może nawet po 2 wojnie (pojawia się o nich wzmianka w starcyh ksiażkach Neona), ale danych konkretnych nie mam.
Oczywiście mówimy o dawnych czasach i klasykach. Bo dziś też są przewieszki i wiszą na nich różne wynalazki, ale mechanizmów korbowych się już nie stosuje.
Zachęcam do przejścia się starymi uliczkami.

- szpilki lub płaskownik w kształcie litery T w murze, na których montowano windki
- przepusty rurkowe przez wystające gzymsy (tamtędy szła linka nośna z góry na dół)
- kółko odciągowe zamocowane z reguły dość wysoko (to najczęściej spotykany ślad po tych mechanizmach!!!)
- hak, do którego mocowano przewieszkę
Opisuję to dość dokładnie wraz ze zdjęciami w wątku "Windka Korbowa ..."-

Cieszyłbym się niezmiernie, gdybyś wypatrzył (i sfocił


