MRP200 napisał(a):
Nie wiem co miał na myśli monter mówiąc, że "lutowie nie zaleje wszystkich styków w takim warkoczu". Lutowie to nie lakier izolacyjny, tylko przewodnik. Inaczej żaden sprzęt elektroniczny by nie działał. Właśnie o to chodzi, aby cała skrętka została porządnie zalana lutowiem. Każdy, kto naprawiał lub nadal naprawia elektronikę doskonale wie co to jest "zimny lut" i ile potrafi narobić kłopotów.
Nie wiem czemu nie rozumiesz tak prostej sprawy. Lutowanie to roztapianie lutowia, które się potem rozlewa na obszar lutowania, cyna po prostu jest w stanie płynnym. Jeśli lutujemy druty miedziane, i są one czyste, to używając topnika czy kalafonii doprowadzamy do sytuacji, że ciekła cyna zalewa najszerszy możliwy obszar miedzi.
Jeśli natomiast ktoś przedtem dość mocno skręci dwa przewody (dajmy na to 2,5 mm2), to możliwe jest, że w miejsca ich ścisłego styku lutowie się nie dostanie - w co raczej wątpię. I to miał na myśli ten gość, co mi to mówił.
Musze dodać, że elektroniką (i lutowaniem) zajmuję się od ponad 30 lat i nigdy by mi do głowy nie przyszło, że można mnie podejrzewać o to, że lutowie mi się kojarzy z lakierem izolacyjnym.
Nieraz musiałem się namęczyć, żeby tenże lakier usunąć, gdy trzeba było lutować licę, która miała wielodrutowy splot z drutu miedzianego DNE o dość małej średnicy. Bez usunięcia lakieru lutowanie nie ma sensu, musi być dostęp do czystej miedzi. Co do zimnych lutów także nie potrzebne mi są dobre rady, dość się z ich wykrywaniem namęczyłem naprawiając sprzęt RTV.