Nie wiem, jak to jest z tym pod i nad tynkowym. Ja spotkałem się tylko z określeniami podtynkowy, oraz natynkowy - w takiej parze. Nigdy nie słyszałem określenia wtynkowy, albo natynkowy. Myślę, że kluczowe tutaj jest to, że w przypadku natynkowych mocowanie takiego wyłącznika znajduje się na tynku. Natomiast w przypadku podtynkowych, pod nim - konstrukcji nośnej ściany, etc - czyli w cegłach.
Odnośnie samego nazewnictwa. To w nomenklaturze elektrycznej istnieją trzy urządzenia z pozoru pełniące tą samą funkcję. Oczywiście faktycznie różnią się zarówno przeznaczeniem jak i nazwą. Są to:
Odłącznik. Urządzenie, które ma zapewnić widoczną przerwę w obwodzie elektrycznym, zapewniając w ten sposób bezpieczeństwo pracującym. Można je załączać i wyłączać tylko i wyłącznie wtedy, gdy w obwodzie
nie płyną prądy robocze, a więc tylko pod napięciem. Próba wyłączenia prądu roboczego grozi jego zniszczeniem.
Rozłącznik. Urządzenie, które może załączać i wyłączać prądy robocze, oraz prądy przeciążeniowe, jednak o wartościach nie przekraczających dziesięciokrotnej wartości prądu znamionowego. Przyjmuje się także, że może wyłączyć prąd zwarcia, ale wtedy ulega zniszczeniu.
Wyłącznik. Urządzenie, które może załączać i wyłączać prądy robocze, przeciążeniowe oraz zwarciowe. Zazwyczaj mogą wyłączyć prądy zwarcia określoną ilość razy, po czym muszą przejść przegląd i konserwacje - która polega np. na wymianie styków roboczych. Zazwyczaj najdroższe urządzenia (poza transformatorami i prądnicami) w sieci. W wykonaniu na wysokie napięcie łuk eklektyczny gaszony jest olejem, lub gazem. W przypadku urządzeń niskiego napięcia, powietrzem.
Tutaj możecie zobaczyć, jak wygląda wyłącznik zdolny rozłączyć 750V/50000A:
http://allegro.pl/item299868499_wylacznik_pradowy.html Cena bardzo okazyjna, ale z wiadomych względów raczej się nie sprzeda. Nikt nie będzie ryzykował. Co ciekawe, żeby go załączyć potrzeba mocy 6.6kW (30A/220V). Taki prąd potrzebny jest do napędzenia silnika mechanizmu tego urządzenia

Samo załączanie jest również ciekawe. Trwa to kilka sekund. Najpierw kilka sekund pracuje silnik, który "ładuje" mechaniczny napęd (system sprężyn), a potem słychać łup. I jest załączony. Przy czym to łup, potrafi nieźle przywalić. Lepiej nie być w okolicach.
W przypadku domowych instalacji elektrycznych, trzymałbym się tej drugiej wersji. Natomiast łącznik to takie określenie nieco ogólnikowe. Można pod to podciągnąć masę elementów, które pełnią całkiem inną funkcję. Stycznik jest łącznikiem, bezpiecznik także jest łącznikiem.