Nie mam zdjęć ale za to opiszę to co się na dniach wydarzyło u mnie w bloku

Z pewnością podlega to pod kretynizm instalacyjny
W nocy z niedzieli na poniedziałek padł automat schodowy u mnie na klatce schodowej, tak więc rano schodziłem w zupełnych ciemnościach. Zgłosiłem usterkę, po powrocie z pracy sprawdzam czy naprawione i owszem - naprawili. Niestety osoba, która wymieniała automat ustawiła najkrótszy możliwy czas świecenia tak, że wchodząc na 3 piętro trzeba 3 razy zapalić światło, które gasło akurat w połowie schodów między piętrami

Ponownie zgłosiłem usterkę (źle ustawiony czas świecenia) i na drugi dzień czas świecenia rzeczywiście został przestawiony jednak ponownie ktoś kto to robił nie myślał i ustawił ponownie za krótki czas świecenia (wystarczało aby wejść na 2,5 piętra

). Znów interweniowałem i tym razem czas świecenia został ustawiony na maksimum

(około 5-10 minut).
Zastanawiam się, czy we wszystkich spółdzielniach mieszkaniowych panuje taka patologia i zatrudnia się partaczy którzy do banalnej usterki muszą jeździć po 3-4 razy

Bo przecież to takie trudne i problematyczne aby po wymianie automatu przejść się spokojnym krokiem z parteru na ostatnie (w tym przypadku 4) piętro z zegarkiem w ręku i na tej podstawie ustawić czas świecenia dodając oczywiście do tego trochę zapasu a po regulacji sprawdzić faktyczny czas świecenia. Lepiej jest kilka razy naprawiać tą samą usterkę

Nie wspomnę już o tym, że z tym automatem od ponad roku działo się coś niedobrego, bo światło na klatce schodowej czasem łapało dopiero po 2-3 naciśnięciu włącznika i coraz częściej i intensywniej przygasało
