To zależy gdzie i kiedy- w jakim okresie. W stolicy, większych aglomeracjach jak Śląsk, Łódz czy Poznań zdobyć cokolwiek było dużo łatwiej. Kraj był podzielony na priorytety zaopatrzenia. Pamiętam początek lat 90 i ciemności w mojej podstawówce ze względu na brak świetlówek T12.... ( szkoła oddana do użytku w 1987 roku) W sali na 18 podwójnych opraw świeciły 4 świetlówki (!!!)a pan woźny jak dostał karton na całą szkołę to nie wiedział gdzie ma wkręcić bo trzeba było wszedzie... Wkręcał po jednej nowej w każdej sali. Jak obszedł piętro to świetlówek już nie było

Dyrektorka załatwiała świetlówki przez zakład pracy - największy w mieście i regionie. Zakład miał inny priorytet to rury dostawał. Był taki czas że był to najwazniejszy temat w szkole - Brak świetlówek i wyłączników. Jak się popsuł "pstryczek" to się zaklejało taśmą izolacyjną i połowa opraw w sali lekcyjnej nie świeciła

. Uczniowie przynosili z domu swoje...- lata 1990-91. Nie pamiętam dlaczego tak było ale było. I to już nie był PRL.
To o czym piszecie to lata 60 i 70. Wtedy dostęp do wszystkiego był inny. Dostępne były świetlówki i oprawy różnej maści dosyć łatwo.
A kto miał dostęp ten robił zapasy.
Były zakłady które sprzedawały np. świetlówki bo miały dostatek - nie trzeba było zaraz kraść...