Kula mleczna wisząca pośrodku nieważne z jakim źródłem to porażka. Nie ma nic gorszego niż rozproszone światło ze środka pomieszczenia, które zostaje przez to optycznie pomniejszone. Takie światło jest zupełnie bez wyrazu i nie spełnia w pomieszczeniu żadnej funkcji, a w sumie to każdą po trochu z żadnej nie wywiązuje się należycie. Nawet w pomieszczeniu takim jak łazienka czy kuchnia. Ja jestem zwolennikiem, kiedy na suficie jest więcej niż jeden punktów świetlnych w różnych miejscach sufitu. W książkach o wyposażeniu mieszkania z lat 60 i 70 ( polskich autorów) już wtedy uważano żyrandol pośrodku pokoju za przeżytek i przekonywano ludzi do częstszego montowania świateł bocznych jako głównego oświetlenia, a górne tylko nad stołem jadalnym. Reflektorki nie miały równomiernie oświetlać, a właśnie kierunkowo, początkowo były używane tylko w oświetleniu profesjonalnym, np. na wystawach sklepów, w teatrach, dopiero potem zaadaptowano je do mieszkań, skąd zminiaturyzowane do domowych rozmiarów miały wypędzić burżujskie żyrandole. W latach 70 Włosi wymyślili połączone w żyrandol na spiralnym kablu, który także jest włoskim pomysłem. Potem pomysł został podchwycony w całej Europie, a w Polsce chyba został najbardziej rozwinięty. Próbowano poradzić sobie u nas też z faktem, że nie rozpraszają światła i Polam Piła stworzył pokazywany wczoraj przeze mnie reflektorek z żarówką przesłoniętą odbłyśnikiem z mlecznego tworzywa, jednak żyrandole te mimo fajnego wyglądu okazały się niewypałem z powodu kiepskiego plastiku jaki zastosowano do produkcji owego odbłyśnika, który odpadał i dziś są bardzo trudne do zdobycia. Były gorsze jakościowo niz najpopularniejsza wersja z rastrem. Wyjątkową tandetą dla mnie były zawsze żyrandole imitujące lampy naftowe z mosiądzowanych i porcelanowych elementów z mlecznymi kloszami. O ile wiele PRLowskich żyrandoli mi się podoba, to te niby naftowe zawsze wydawały mi się obleśne. O ile wersja stojąca jest dla mnie jeszcze znośna, to żyrandol już nie. Przez niemal rok kiedy wprowadziłem się do domu po babci takie paskudztwo wisiało w moim pokoju i nie mogłem na niego patrzeć, szczególnie kiedy świecił, więc prawie go nie używałem. Nawet w pewnym momencie 25tki w niego wkręciłem.
toomm40 napisał(a):acha, szkoda, sam bym z ciekawości zerknął, co to za lampka
na niemieckim ebayu możesz niamerzyć mnóstwo róznych lampek z dawnych czasów
Mam gdzieś w swoim archiwum zdjęć fotkę takiej, jak kiedyś znalazłem na tablicy czy allegro, tylko z innym abażurem, ale nie mam praw do zdjęć, więc wolę jej nie zamieszczać.