Coś w tym jest. Soda wydaje się że włazi wszędzie, dominuje nad rtęcią i przytłacza ją, bo jest ekspansywna kolorystycznie. Nawet na nocnych zdjęciach lotniczych tereny oświetlone rtęcią widać że są rozmyte (choć jasne) - trudno w nocy ulice wyznaczyć, natomiast ulice sodowe z góry to ostre, wyraziste pomarańczowe kreski.
Tak samo jest z poziomu przechodnia - niejednokrotnie lepiej oświetlona ulica rtęciowa, po spojrzeniu na same oprawy, wyposażone w rtęć przykładowo 250W, wydaje się, że jest słabiej oświetlona od np. sąsiedniej ulicy oświetlonej sodą 50W. Chociaż na tej drugiej jest ciemno jak przy rtęci 80W, to przez kolor sody, tzw "ciepły" (a nawet piekielnie gorący, bym powiedział) wydaje się subiektywnie jaśniej. To jest, można powiedzieć, odczucie nawet nie tyle optyczne, co psychiczne.
Oprócz tego soda inne promienie daje. Przyglądałem się kiedyś różnym lampom, bo chciałem na swoich rysunkach uzyskać efekt, jaki widzi ludzkie oko. Soda daje żyłkowate promienie, chyba że eliptyczna z mleczną bańką, albo oprawa ma klosz zmętniały. Rtęć jak i inne lampy z luminoforem dają płynną, łagodną łunę wokół, jak księżyc. Wniosek jeden - wszędzie powinno się stosować lampy z luminoforem - lepiej oświetlają i nie powodują aż tak wielkiego olśnienia, jak sodówy typowe.
Ciekawe swoją drogą, czy na oczach pojawiają się jakieś "omamy" po dłuższym spojrzeniu na rtęć 1000W
. Niby luminofor jest, ale ta moc...