Piękna rzecz - wysięgnik typu "lot" z resztką małej ożetki (albo OŻb). Co ciekawe, jak widać - użytkowana była jeszcze po odpadnięciu odbłyśnika.
Co do gazówek z poprzedniej strony - mleczne szyby (a tym bardziej plexa) są najgorszym możliwym materiałem do wykonania szyb dla nich. Takie latarnie zawsze miały szyby przezroczyste i z nimi wyglądają oryginalnie, szlachetnie (dla mnie tego typu kształt latarni z mlecznymi szybami to typowe tandetne pseudo-retro z szalonych lat 90-tych). I absolutnie nie powinny mieć zimnego światła, lecz ciepłe żarówkowe. Sam wtykał bym gdzie popadnie LEDy albo MH zimnego koloru, ale tutaj musi pozostać kolor gazowego oświetlenia. Mogliby je przywrócić do działania - w Warszawie mimo katastrofalnych zniszczeń wojennych sporo gazówek dotrwało i do dziś są używane, robiąc za oświetlenie mniejszych uliczek, najczęściej w starych dzielnicach willowych. Na niedalekiej Orężnej niedawno przeprowadzano kompleksowy remont ulicy i zdaje się, że również gazówki poddano konserwacji - jak pięknie to wygląda, cała prościutka aleja gazowego światła, w latarenkach niewiele wyższych od człowieka, schowana w tunelu drzew. I ten kolor światła nie przypominający niczego obecnie używanego. Człowiek widząc to z daleka baranieje - ni to soda, rtęć tym bardziej nie... ale żarówek też to nie przypomina. Eureka następuje, gdy podejdzie się bliżej i ujrzy kształt latarni (oraz płomyczek wewnątrz) - toż to gazówki, XIX wiek nadal żywy
Z kolei na Bielanach przypadek jeszcze ciekawszy - o ile Agrykola i wspomniane już uliczki z Sadyby zapalane są automatycznie, o tyle słynna bielańska Płatnicza zapalana jest podobno nadal ręcznie, przez latarnika

(nie wiem tylko, czy wszystkich bielańskich ulic z gazem to dotyczy, czy samej Płatniczej).
Jednak ten przypadek ze zdjęć nie wygląda, jak gdyby ktoś chciał je uruchomić ponownie - po drugiej stronie kilkanaście lat temu ustawiono sodowe pseudo-retro repliki, nawet nie takie najgorsze, jednak będące zaledwie naśladownictwem, nie zaś prawdziwą repliką.
Wywalenia ich na złom raczej się nie obawiam - za stary to zabytek, by był tak potraktowany, konserwator stołeczny na pewno ma je w ewidencji. Wyprodukowano je zapewne jeszcze w czasach, gdy na miejscu obecnej ich ulicy pasły się krowy. Jest to o tyle możliwe, że w międzywojniu, gdy elektryfikowano Śródmieście, przenoszono zdemontowane gazówki na obrzeżne brodzące w ciemnościach dzielnice, i tak np. na targówczańskiej ulicy P. Skargi, przyłączonej do stolicy w 1916 r., wylądowały jedne z najstarszych gazówek z okolic Kredytowej - powstałe ok. roku 1860. Te z Sadyby są nowsze, ale sądzę że załapały się jeszcze na przełom XIX/XX.
Ciekawe, co będzie dalej - czy zostaną w tym miejscu, jako nieczynny relikt dawnego oświetlenia, przypominający historię (którą nota bene przypominają również czynne i nadal konserwowane gazówki na wielu sąsiednich ulicach), czy jednak zdemontują je kiedyś, oddadzą do konserwacji i przeniosą gdzieś w miejsce likwidowanej, współczesnej sody. Latarnie retro na tej ulicy jeszcze pewnie trochę postoją - w pierwszej kolejności będą wyrzucać betoniaki i inne parkowe patyki z sodą, natomiast te pseudo-retro choć są mniej lub bardziej wierne w kształcie, to jednak nie zakłócają aż tak agresywnie zabytkowego klimatu otoczenia.