Udoskonalenie polegało na zwiększenie jasności (strumienia świetlnego wychodzącego z obiektywu). Mierząc luksomierzem, udało mi się za darmo (bo potrzebne części były w domu) niemal 3-krotnie zwiększyć jasność. Nie liczyłem dokładnie, ale szacuję, że obecnie strumień świetlny wynosi 30 ANSI lumenów (przedtem było ok. 10, wtedy nagrałem filmy, na końcu przedstawiam pomiar jasności projektora).
Po wspomnianej modyfikacji drukrotnie włączyłem projektor na dłużej (wcześniej to było zwykle góra godzinka, półtora), na minimum 2-3 godziny grając w starsze, ale dobrze znane w gry komputerowe niewymagające dużej jakości obrazu (do takich należą Doom, Fatal Fumes, Ignition, i wiele innych).
Co prawda obraz nie jest idealny (brakuje prawdziwego, ale taniego obiektywu, na który od jakiegoś czasu poluję), ale do gier i filmów jakość obrazu i jasność nie jest zła. A to, że obraz mam trochę na drzwiach i trochę na ścianie, mi nie przeszkadza. Jedynie moze troche przeszkadzać plama świetlna, która się odbija od farby olejnej.
Jednak zauważyłem, że po ok. 2, może 3 godzinach, w obu "sesjach projektorowych" zaczęły boleć oczy. Projektor użytkowałem wieczorem, jak było ciemno na dworze, bez jakiegokolwiek innego źródła światła, również wyłączałem monitor (każdy powie, że projektor najlepiej się ogląda w całkowitych ciemnościach

Matryca LCD, która jest źródłem obrazu może pracować w systemie PAL (50 Hz) lub NTSC (60 Hz). U mnie pracuje w tym drugim, bo trochę lepiej wyświetla obraz (w PAL wyświetla tak, jakby co któraś linia była pominięta i przez to ukośne krawędzie są postrzępione). Źródłem światła jest lampa metalohalogenkowa 150W, 4000K, na zwykłym dławiku, więc migocze 100 razy na sekundę.
Obraz, jaki widzę na ścianie jest stabilny, nie widzę migotania obrazu. W takim razie skąd może brać się ból oczu? A może jasność jest wciąż za słaba (na ścianie mam ok. 28-30lx). Jak przebywam w świetle lamp wyładowczych zasilanych zwykłymi statecznikami, to nie odczuwam bólu.