cieszyn napisał(a):Faktycznie.
Sam efekt "płynięcia aluminium" - to pogarszanie się styku na skutek nagrzewania i stygnięcia przewodów.
Przegrzewające się aluminium zaczyna „pływać”, powstają przebicia, instalacja iskrzy, w skrajnych przypadkach powoduje to nawet pożar
No nie do końca Staszku

Aluminium odkształca się pod wpływem nacisku śruby a jak powstaje w takim połączeniu luz to dopiero zaczyna to iskrzyć nagrzewać się i palić. To co piszesz to może raczej powstać przy przeciążeniu takiego przewodu bo jak wiemy alu ma gorszą przewodność niż miedź (mój wujek - elektryk opowiadał kiedyś że przyszła do niego sąsiadka i mówi że coś tam podłączyła w kuchni i dymi ze ściany czy z gniazda a miała instalacje z alu 2x1,5mm^2). Nie sądzę żeby żyrandol powodował jakieś nagrzewanie się przewodów
Utilizer napisał(a):DarekG napisał(a):Myślę że oprawy świetlówkowe z biegiem czasu padły i ktoś idąc tanim kosztem wolał kupić kompakty niż nowe stateczniki.
Raczej nie, to stary pawilon z PRL-u, remont (i montaż nowych opraw rastrowych) był kilka lat temu. Stateczniki przecież tak szybko się nie psują
W tradycyjnym układzie do zapłonu świetlówki nie ma się co zepsuć - jedyne co to styki zapłonnika mogą się zespawać i wówczas oba końce rury świecą cały czas a oprawka może się stopić. Ale wystarczy wymienić taką rurę oraz zapłonnik i jest OK. Często też usterką bywa układ antystroboskopowy - wyschnięty kondensator który utrudnia a nawet uniemożliwia zapłon nowej rury - jeśli nie jest potrzebny to zwyczajnie się go wywala. Ale elektroniczne zapłonniki to jest już totalne gówno. Miałem z nimi do czynienia jak jeszcze pracowałem na warsztacie u siebie w zakładzie. Wykorzystano tu oprawy 2x38W firmy LUG z elektronicznymi zapłonnikami i świetlówkami połączonymi szeregowo (zasilanie "od lampy do lampy" bez żadnych układów antystroboskopowych podzielone na 3 sekcje z czego każda oświetlała jakąś część hali). Jak zaczęło to padać wziąłem się za wymianę rur ale okazało się że te świetlówki padają razem z tymi zapłonnikami

inna sprawa to fakt że przy normalnej pracy skrętki na końcach świetlówki świeciły co oczywiście skracało żywotność a wyłączane były sporadycznie (nieraz na przerwy). Ostatnio też człowiek z warsztatu je wymieniał (sporo padło i było ciemno jak w dupie) i co się okazało: wyciągał bebechy z uszkodzonymi świetlówkami i wkładał nowe (tamte były naprawiane). Ja zamiast tego szajsu dałbym oprawy świetlówkowe z tradycyjnym układem zapłonu i z antystroboskopem (w końcu tam pracują maszyny wirujące) - z pewnością tańsze i wyeliminowałoby to konieczność kupowania zapłonników bo po co podwójnie płacić?