amisiek napisał(a):Kup tanią zewnętrzną plafonierę, obsadź najtańszą i najmniejszą z lampek diodowych, naklej porządnie litery i pójdź do ciecia mówiąc, że mu takie cos chcesz dać w zamian. Gdy zobaczy nowe, błyszczące i świecące przy niedużym poborze prądu (bo ledy to takie "energooszczędne") to pewnie dostaniesz taką latarenkę.
Świetna rada, bardzo zabawnie napisana, dzięki

Ludzie to lubią nowe, błyszczące, to prawda... czasem nie dostrzegają prawdziwej wartości jakiegoś starocia, bo on nie ma tego połysku nowości...
Ty z tego co widzę, masz większą bezpośredniość działania. Ja w sumie też miewam podobne pomysły, jednak ostatecznie brakuje mi determinacji do wdrożenia takiego planu. Mam chyba mentalność bardziej złodziejską - z ukrycia obcinać, kombinować i za plecami właściciela planować "atak z zaskoczenia w odpowiednim momencie"

. A często właśnie taką bezpośredniością zyskuje się najwięcej - bo ludzie lubią otwartość, szczerość.
Jednak w tym przypadku myślę że mogę się nie spieszyć - często tamtędy przechodzę i okoliczny teren mam pod względnie bieżącą kontrolą - myślę że zdążę zareagować w razie remontu. A ten jest kwestią czasu - tu nie tylko nie ma ocieplenia, ale zwyczajnie samych tynków. Poza tym jak jest remont, jest pełno ludzi - jest ruch, ciągle ktoś coś wnosi, wynosi, a teraz to trochę nie wiadomo kogo spytać, gdzie szukać tego dozorcy.
toomm40 napisał(a):ale chodzi w sumie tylko o neonówkę ? czy o tą całą budkę trójkątną ? bo samą budkę to sobie można zamówić przecież , lub zrobić praktycznie samemu w domu przy minimum narzędzi ,materiału i chęci.
natomiast neonówka na pewno stara ,ale jest totalnie zjarana , ja miałem kiedyś taka czarną , wisiała u mnie na domu przez 40 lat w takiej budce metalowej
a neonówki można bez większego problemu na ebayu niemieckim kupić - i to nowe
Ale ja niestety nie mam pracowni żadnej, nie mam gdzie się rozłożyć z narzędziami, a jeżeli sobie taką zamówię, to nie będzie już w tej metodzie wykonana, z taką czcionką - ta jest typowa dla PRL-u, teraz się od niej odeszło bo to "niechciany relikt komuny", ujednolicający całą Polskę i przez to traktowany niechętnie. A to akurat mój jeden z ulubieńszych rodzajów

Poza tym nowa ma cenę "z księżyca", a tą z Kickiego można pewnie odzyskać za cenę złomu. Nie mówiąc już o wartości historycznej - wisi tam od czasów gdy ulica miała jeszcze zapewne oświetlenie żarowe. Niby nie jest to na niej napisane, ale człowiek ma tego świadomość i nadaje to jej tzw. wartość sentymentalną. A neonówka w niej zawarta też jest wiele warta, również ze względu na wiek. Dlaczego w temacie "Giełda handlowa" wszyscy się ekscytują rtęciówkami z lat 70-tych, gdy takie się pojawią na allegro? Przecież identyczne można jeszcze póki co kupić, nadal produkowane, do tego z ulepszonym oddawaniem barw. A jednak, nowa rtęciówka starej nie równa, choćby ta stara była wydojona i nie wiele jej zostało już życia. Ale nie ma już tej historii...
Jeszcze co do numerków, to oprócz tego powojennego rodzaju czcionki, spodobała mi się niedawno czcionka z lat 30-tych, po moim niedawnym wgłębieniu się w klimaty Saskiej Kępy. Taką latarenkę zdobyć, to by było coś

Wbrew pozorom nie jest ich aż tak mało - trzeba tylko szukać w starych dzielnicach. Takie coś, to dopiero ma historię - mała, krucha rzecz, a przetrwała naloty bombowców i masowe podpalanie czy wysadzanie całych dzielnic - taki cudem ocalały, milczący świadek wojny. Muszę zacząć je inwentaryzować, spisywać miejsca gdzie występują - bo to już wartość nie tylko osobista, sentymentalna, ale i prawdziwie historyczna.
A tu podaję link do strony, która utwierdziła mnie w moich wcześniejszych przypuszczeniach - tak czułem że ten specyficznie, ukośnie pogrubiany rodzaj czcionki jest tuż sprzed wojny - tak mi jakoś "pachniał" stylem lat 30-tych, modernizmem i funkcjonalizmem. Na tej stronie są zdjęcia latarenek np. z Chocimskiej 22 czy ks. Felińskiego 38 - z cyframi identycznymi w kształcie, jak ma ta ze Zwycięzców 23, którą wcześniej pokazałem w linku z GSV. Podejrzewałem jej przedwojenny rodowód, jednak nie zgadzała mi się tylko jej nowoczesna konstrukcja - jak mi się wydawało - typowa dla powojennych. Ale okazuje się, że przedwojna to nie tylko latarenki karbidowe ze świecącym numerem wyciętym w blasze - niektóre z poniższego linka wykonane są identycznie jak powojenne, lutowane na drutach, tylko ta czcionka "trąci myszką". Okazuje się również, że te szklone, z numerem na drutach, nie zawsze muszą mieć ramki grube i siermiężne - wiele z tych przedwojennych ma ramki zupełnie jak te z PRL-u - bardzo cienkie.
http://www.kolejkamarecka.pun.pl/warsza ... e-1162.htm