Dziś chciałbym Wam przedstawić jeszcze jedną, tym razem na prawdę unikatową lampę. Osram Na500U 80W. Czyli przedwojenną, niskoprężna zintegrowaną lampę sodową. Żeby uświadomić Wam, jak stara jest ta lampa, powiem, że Osram zakończył ich produkcję w 1937 roku, kiedy na rynek zaczęły wchodzić lampy sodowe zbudowane w oparciu o naczynie dewara. Czyli te z wymiennym wkładem w postaci rurek/jarzników sodowych.
Co czyni ją unikatową? Przede wszystkim konstrukcja, co zobaczycie na licznych fotkach poniżej. Jest to jedyna niskoprężna lampa sodowa, która została wyposażona w klasyczny trzonek edisona. Wszystkie późniejsze konstrukcje, były wyposażone już w trzonki bagnetowe - dzięki nim ładniej pozycjonować lampę względem odbłyśnika oprawy. Lampa jest tak stara, że została wyprodukowana całkowicie ręcznie włącznie z ręcznie giętą rurką wyładowczą. W miejscu wygięcia, a więc w najchłodniejszej części rurki wyładowczej pokryta jest platynową farbą, która powinna odbijać promieniowanie IR do środka jarznika. Niestety po tylu latach eksploatacji w mojej lampie cały sód i tak migrował do tego miejsca. Migracja sodu w niskoprężnych sodówkach zazwyczaj kończy ich żywot. Wewnątrz rurki wyładowczej zainstalowana jest grzałka połączona równolegle do wyładowania przez specjalny ograniczający prąd rezystor - niestety w mojej lampie ten element jest zerwany i nie funkcjonuje. Mimo to lampa nadal się uruchamia.
Większa część rurki wyładowczej osłonięta jest dodatkową warstwa szkła mającą za zadanie oczywiście ograniczyć straty termiczne w jarzniku. W miejscu wygięcia jarznika całość jest dodatkowo ocieplona jakiegoś rodzaju watą. Równie ciekawy jest sam układ zasilający lampę. Nie jest transformator o dużym rozproszeniu jak ma to miejsce w przypadku większości LPS'ów, tylko zwykły dławik. Pamiętajmy, że mówimy o lampie z czasów średnioprężnych rtęciówek i lamp łukowych z elektrodami węglowymi. Prostota budowy układu zasilającego miała kluczowe znaczenie. Nie bez znaczenia jest fakt, że Osram kierował te lampy jako nadające się do ogólnego oświetlenia. Być może stąd trzonek E40 i możliwość zasilania samym dławikiem indukcyjnym. Pierwotnie po podaniu zasilania na lampę, przez chwilę pracował tylko wewnętrzny grzejnik podnosząc temperaturę i ciśnienie wewnątrz jarznika. Gdy temperatura lampy wzrosła wystarczająco aby obniżyć napięcie zapłonu - następował samoczynny zapłon.
Poniżej przedstawiam fotki tej lamp, każdą miniaturkę oczywiście można powiększyć - wideo z uruchomienia pojawi się niebawem



















































Mam nadzieję, że w oczekiwaniu na wideo tyle fotek wystarczy
