Trafo ostygł, w pokoju się przewietrzyło, z nudów posprzątałem.... No ale czas odpalić potworę raz jeszcze... Tym razem na maksa.... Nie jej maksa, ale mojej sieci zasilającej maksa...
Pamiętacie ten amperomierz po prawej? Pisałem wcześniej, że jak zacznie wskazywać "50" czyli 10A, skończy mi się moc przyłączeniowa. Niestety stało się to szybciej niż myślałem. W tej chwili z sieci pobieram 2.3kW.

Co się dzieje po stronie potwory? 22.5A, 73.3V. Zatem pompujemy w nią jakieś 1650W. Dokładnie 16.5% jej mocy znamionowej.

Co się dzieje z różnicą między mocą pobieraną a oddawaną? Oczywiście wytraca się w postaci ciepłą w autotransformatorze. No, ale jak to wygląda!


W pokoju jest już całkiem jasno, ale niestety dalej już tego rozkręcać nie będę mógł. Po pierwsze z powodu zbyt małej mocy zabezpieczenia obwodu z którego mam pociągnięte zasilanie. Po drugie, ze względu na przeciążony autotransformator. Pomimo, że sprzedawca zarzekał się, że jego moc godzinna to 20A. Ale on po 3min przy takim prądzie jest dosłownie gorący. Myślę, że jego moc znamionowa jest dużo, dużo niższa. Szkoda prawdę mówiąc. No ale cóż, poszukamy innego trafa, wymienimy bezpiecznik i sprawdzimy raz jeszcze
