Więc tak, u mnie lampa świeciła na sts400 jak widać na fotkach, po zgaszeniu było widać rozgrzaną do czerwoności nie tylko elektrodę, ale też i skrzydełka przy niej (one były trochę chłodniejsze ale widoczne) Lampa świeciła całkowicie stabilnie jak świetlówka świeciłem ją z pół godziny na raz i nie miała żadnego przygasania czy błysków. W oryginale elektrody były grzane transformatorem z separowanych uzwojeń z prostej przyczyny, mianowicie z charakterystyki samej lampy, która jak wyraźnie pisze mogła świecić ciągłym światłem, a mogła również dawać światło przerywane błyskowe. Nie chcąc zniszczyć bardzo szybko elektrod a co za tym idzie lamp, były one rozgrzewane, aby elektrody dobrze emitowały elektrony i nie niszczyły się podczas pracy błyskowej w takich warunkach lampa może pracować impulsowo, ale impulsy są zapewne wyzwalane nie z kondensatorów tylko z cyklicznego załączania i odłączania transformatora zasilającego. Takie elektrody nie nadają się do pracy z kondensatorem i z krótkimi impulsami generowanymi przez niego.
Zaś jeśli chodzi o twoją lampę musisz napisać, jak ona mocno świeciła u Ciebie, gdyż możliwe jest że pracowała tylko jarząc się (wtedy wyładowanie jest niestabilne i elektrody się nie rozgrzewają a prąd jest bardzo niski)
Musisz zmierzyć jaki prąd idzie przez nią u mnie było (patrz w poście) a lampa mocno oslepiała.

Teoria jest wtedy, kiedy wiemy wszystko, a nic nie działa! Praktyka jest wtedy, kiedy wszystko działa, a nikt nie wie dlaczego. Na tym forum łączymy teorię z praktyką. Nic nie działa i nikt nie wie dlaczego. ;)