Tak więc te warszawskie zachowują się pewnie dokładnie tak samo jak wrocławskie.
Może tak, może nie.
Dokładnie pamiętam, że te wrocławskie zapalało się (a właściwie: rozświecało) poprzez pociągnięcie takiej małej dźwigienki (Załącz-Wyłącz), a nie żadne kręcenie zaworem. Nawet udało mi się jedną zapalić sięgając do tego mechanizmu jakimś patykiem.
Jak już mówiłem, potrzebny jest ktoś z Wrocka, kto by się pofatygował, poobserwował, pofocił z bliska w kilku ujęciach.
Jakoś nie widać nikogo takiego, jak kiedyś tam pojadę, to zajmę się tym dość dokładnie
