Niedawno robią coś w warsztacie poźnym wieczorem przyświecałem sobie ową lampą.
Nagle rozległ się głuchy huk, zobaczyłem lekki błysk i ciemność

Po bliższym zbadaniu sprawy okazało się, że prawdopodobnie eksplodował ów bezpiecznik szklany włączany w przewód zasilania elektroniki.
Efekty były takie, że wystrzeliło z obudowy całą zawartość tj.: świetlówkę z górną pokrywą i płytkę elektroniki.
Przewód zasilania został zerwany a świetlówka rozbiła się na narzędziach leżących na stole (mała inhalacja parami rtęci

Z płytki wypadła też jedna dioda 1N4007 (mostek prostowniczy) z powodu stopionego lutowia.
Nie zaobserwowałem zewnętrznych uszkodzeń części elektronicznych ani ścieżek na płytce.
W oprawce pozostała dolna częśc obudowy z trzonkiem E27.
Nie dochodziłem też na razie co padło: diody w mostku czy tranzystory, ale pewnie to drugie.
Zwarcie musiało jednak być twarde sądząc po sile eksplozji owego bezpiecznika.
Cóz, będzie rdzeń ferrytowy i parę kondensatorów do ewentualnego wykorzystania
