LukaszO napisał(a):Tzn. jakich konkretów oczekujesz? Mam podać nazwiska, numer sprawy, dane firmy ubezpieczeniowej i adres poszkodowanego? Przecież wyraźnie napisałem, że rzeczoznawca był z firmy ubezpieczeniowej, dopiero później sprawa trafiła do sądu i tam przebiegała już swoim rytmem. Nie pisałem o niezależnych, bo to chyba oczywiste. Czy w przypadku Twojej ciotki była w umowie wzmianka o ateście na owe połączenia? KaszeL, cyna sama w sobie może mieć atest ale piszemy o wykonanym połączeniu - efekt finalny.
Łukasz proszę, nie masz doczynienia z idiotami. Oczekiwałem od Ciebie wskazania powodu podważenia polisy. Wystarczył by cytat z wyroku ostatniej instancji - wszytko było by jasne. Jedyne co do tej pory usłyszałem od Ciebie, to to że komuś kiedyś nie wypłacono odszkodowania z powodu rzekomego wykonania połączeń lutowanych - i niestety żadnych konkretów. Nie wydaje Ci się, że takie stwierdzenie jest nieco niewystarczające, aby wyciągać jakiekolwiek wnioski na ten temat?
Na początku napisałeś, że polisa była podważona ponieważ nie zastosowano atestowanego materiału, teraz wspominasz o atestowanym połączeniu. Teraz sam nie wiem, czy nie rozumiesz tej subtelnej różnicy, czy zaczynasz się plątać w zeznaniach. Rozumiem, że idąc Twoim tokiem rozumowania, zastosowanie atestowanej złączki śrubowej powoduje automatycznie powstanie atestowanego połączenia. Natomiast zastosowanie atestowanej cyny wręcz przeciwnie. Zgadza się? Trochę mnie to dziwi, ponieważ każdego rodzaju połączenie można wykonać poprawnie, albo nie poprawnie. Dlatego w tym przypadku rodzaj zastosowanego elementu łączącego przynajmniej w teorii nie ma wpływu na jakość połączenia. Pewnie zaraz usłyszę, że lutowanie łatwiej wykonać źle
Tak się akurat składa, że w rodzinie, albo około rodziny to elektryków zawsze miałem masę, to pewnie spowodowało, że skończyłem taką a nie inną szkołę. Do tej pory w środowisku uważano połączenia lutowane za ogólnie najtrwalsze, ale najbardziej upierdliwe w wykonaniu. Aż teraz widzę, że Pan Musiał gdzieś tam (chętnie przeczytam źródło i jego kontekst) napisał, że _nie zaleca_ stosowania połączeń lutowanych - i nagle mamy dyskusję na temat stosowania tego rodzaju połączeń. Przypominam, że dyskutujemy sobie tutaj o aspektach technicznych tego rodzaju połączeń, natomiast _jedynym_ sensownym argumentem przeciw ich stosowaniu jaki wyciągasz, jest ten że można stracić ubezpieczenie. Zapytam zatem inaczej. Nawet jeśli ubezpieczyciel w warunkach polisy jawnie zabroni ich stosowania (jego pełne prawo), czy to automatycznie spowoduje, że ten rodzaj połączeń będzie zły - bo o tym jak mniemam do tej pory rozmawiamy?
LukaszO napisał(a):Nadal nie otrzymałem odpowiedzi jakie to prądy płyną w instalacji w mieszkaniu, że uparcie chcecie to jeszcze lutować. To zadam pytanie inaczej. Czy w dzisiejszych instalacjach jest tylko jeden obwód 230V? Czy prawidłowo wykonana instalacja zgodnie z wiedzą techniczną i normami jest wstanie doprowadzić do zniszczenia połączenia lub przegrzania przewodu? Do czego służą obligatoryjne przeglądy okresowe, regulowane przepisami?
Łukasz, powiedz proszę do czego zmierzasz. Jeśli bardzo chcesz nam udowodnić, że połączenia lutowane są takie złe, to zacznij wreszcie używać sensownych argumentów - a nie opowiadać banialuki. Twoje zdanie na temat połączeń lutowanych już znam, ale to wcale nie czyni ich gorszymi od skręcanych mechanicznie. Reasumując, konkrety proszę.