Dobrze, że na kominie się skończyło (przynajmniej z zewnątrz)
Widząc formujące się komórki burzowe, wyruszyłem przejechać się nieco po okolicy i przez większość terenów, od Zabrza, przez Pyskowice, aż po Kędzierzyn Koźle, przeszły silne burze, z ulewami, tak, że jak jechałem, to na ulicach były bajora wody. Ciągle się błyskało i grzmiało, a właśnie w Kędzierzynie Koźlu wjechałem w sam środek burzy. Tak siekło wodą po szybie, że nie dało się jechać i zrobiło się ciemno jak o zmroku. Kilka fotek, które zrobiłem, zatrzymawszy się na poboczu, zanim padła mi bateria w aparacie.





