Taki pacjent:
Objaw choroby to notoryczne zrywanie gwintu z wszelkich źródeł. Więc pierwsze oględziny
Teoretycznie wszystko w porządku. Tylko coś ta blaszka cieńka? A może tylko rant tak wygląda?
Coś nie wyszło... Miało być ładnie ale jakby nie bardzo się udało
Czas zobaczyć co to w ogóle za blaszka. Miękka, zaciera się, ostra. Z daleka...
I z bliska... Solidna "wytłuczka" nie ma co...
Zrywanie gwintu powodował brak centryczności całego środka (pierwsza fotka już po korekcji) źle złożona sprężyna, zagięcie krawędzi jej otworu, paskudny materiał samego gwintu połączony z wyjątkową badziewnością wykonania (sam gwint w ogóle lampy nie trzyma, jedyną siłę wywiera sprężyna) i ogólny montaż na sztukę. 0,2mm grubości to śmieszna grubość, miałem wrażenie że trzymam kawałek blaszki z puszki po browarze, waga 0,00nic kg.
A cena kilkanaście złotych.