Po czasie ale odpowiem. Większość jak nie całość przewodów była nigdzie nie podłączona, tak jakby ktoś te przewody odkręcił od zacisków i rozkradł (przewody u góry rozdzielnicy) przewody które były w całości to te które z rozdzielnicy szły w podłogę. Zabezpieczenia przed licznikowe były niczym nieosłonięte, ale po skończeniu naszej partyzantki zamknęliśmy je klapką i chwyciliśmy na dwie śruby, po czym każdy rozłącznik zostawiliśmy w pozycji rozłączony czyli
na zielonym. Co się dziać będzie dziać po nas na to wpływu niemam ale przynajmniej mam świadomość że ktoś kto nie ma żadnego pojęcia o elektryce nie zastanie tego na dzień dobry pod prądem. Przedd jakimkolwiek ruchem z.naszej strony każdy przełącznik był rozłączony. Kolega Daniel (na forum Beton) błędnie interpretował że zielone to załączonej czerwone wyłączone, jakoś udało mi się go w końcu wyprowadzić z błędu, trzeci kolega który z nami był ma pojęcie o elektryce na poziomie, że pan prąd mieszka w gniazdku, ale on tylko filmował i do niczego się nie dotykał, nie pozwoliliśmy my mu. Fakt takie nasze zachowanie było lekko mówiąc nieodpowiednie względem tego że mogło tam się zdziałać milion rzeczy, mieliśmy po prostu cholernie duży fart. Następnym razem jak będę się za takie coś zabierał to 10 razy zobaczę z.każdej strony rozdzielnię zanim zdecyduje się na ruch wajchą.