Michal napisał(a):Cieszyn,dzięki za schemat sprzęgła,byłem ciekaw jak to wygląda,przydało by się jeszcze zdjęcie takiej oprawy.Zastanawiam się jeszcze jak takie sprzęgnięcie z oprawą następowało np.przy silnym wietrze lub gdy oprawa sie obracała,wisiała przecierz na jednej lince

Chyba przy tak trudnych warunkach nikt się nie zabierał za opuszczanie oprawy ? Tak myślę
Ale nikt nie zapytał, jak to robiono, że po wciągnięciu na górę, oprawa sama nie zjeżdżała w dół?
Więc powiem:
1. Albo używano mechanicznej zapadki na zębatce w bębnie windki korbowej
2. Albo korzystano z ciekawej, długopisowej zastawki w sprzęgle: żeby oprawę opuścić, trzeba było ja najpierw lekko PODCIĄGNĄĆ korbą mechanizmu windowego, wtedy rozłączał się zatrzask w sprzęgle (to chyba ten środkowy pręt, plus takie wypustki w bok), potem już można było normalnie opuszczać oprawę na dół.
Gdy wciągano ją na górę, to tak samo, najpierw dojeżdżało się z nią do sprzęgła, potem dodatkowo podciągało w górę, wtedy zatrzask w sprzęgle zaskakiwał, i można było (trzeba było!) juz lekko odpuścić naciąg linki a oprawa była trwale umocowana w sprzęgle.
To działało podobnie jak przycisk w długopisie

he, he . . .
Czasem korzystano z obu sposobów opisanych wyżej.
Natomiast nie bardzo wiem, jak następowało "trafienie" oprawy w sprzęgło tak, żeby styki elektryczne się spotkały tak jak trzeba. W końcu oprawa w trakcie podnoszenia mogła się obracać wokół swojej pionowej osi
Trzeba też pamiętać, że linka nośna przechodziła przez sam środek sprzęgła i idąc w dół była umocowana do dolnej, wysuwanej części sprzęgła. Ta zaś dolna częśc sprzęgła umocowana było do oprawy - ot wszystko.
Pytasz o zdjęcia opraw: - tu można było dać dowolną oprawę i złączyć ja jedynie z dolną częścią sprzęgła!
Pokazałem już kilka takich opraw m.in. w wątku życzenia Wielkanocne oraz Bielsko-Biała, gdy "dorysowałem" tym dwóm żabom na elewacji taka właśnie starą oprawę.
Pokażę więc jeszcze inną:

- Kopia (4) DSCN4337.JPG (193.32 KiB) Przeglądane 2785 razy