czyli wszyscy, którzy się nie zgadzali z ŚP. Panem Prezydentem, to wilki, tak? Otóż nikt, ale to nikt nie ma tu na ziemi monopolu na prawdę, jeden Bóg tylko w Niebie. Więc lepiej módlmy się, żeby z tej ogromnej tragedii nasz naród wybrał to co najważniejsze - ażeby bez oglądania się na innych, starać się być już od teraz lepszymi.My Polaki, "owieczki", zostali bez pasterza i jego tak wielu pomocników, a dookoła tyle milionów "wilków"...
Ponieważ jest to wątek w kategorii Off-Top, pozwólcie jeszcze słów parę . . .
I tu można by wspomnieć wołanie naszego Papieża: - zacznijcie od odnowy i przemiany Waszych serc!
Ta smoleńska Tragedia to takie kolejne wstrząśnięcie nami, bo po tym papieskim wołaniu niewiele zostało - obyśmy tego obecnego tragicznego znaku nie zignorowali, bo jeśli się nie otrząśniemy teraz, to KIEDY?
Otóż wysiłek odnowy serc mogą zrobić wszyscy: wierzący i niewierzący, bo każdy człowiek potrafi stawać się powoli coraz lepszy, wiara dla takiego postanowienia nie ma tu znaczenia, choć dla mnie jest bardzo ważna.
I dlatego uważam, że pierwsze zmiany już zaszły w nas i nie tylko (patrzymy ze zdumieniem, jak Rosjanie wszelkiego stanu nam serdecznie, autentycznie i dobrze życzą) - oby tylko to zostało utrzymane (u nich i u nas), a od teraz przykład powinni dawać właśnie politycy (jeśli Ofiara tych niemal stu Osób nie ma iść na marne), bo to z powodu zgnojenia przez nich polityki, ich waśni i małych kłótni i śmiesznych choć toczonych śmiertelnie poważnie wojenek tak wielu ludziom polityka obrzydła już niemal doszczętnie. Teraz na nich, polityków czas - jeśli pokażą, że zmiany ich serc na lepsze wogóle się zaczną i będą trwały stale, to i ludzie uwierzą, że warto się zmieniać na lepszych.
PS - co do kwestii przyczyn tej katastrofy, ciężko nam dyletantom coś powiedzieć, jednak ponieważ mam znajomych pilotów, i to asów , to wiem od nich, jak ciężka jest to praca, szczególnie jak się wiezie na pokładzie najwyższe dowództwo różnego szczebla - i o tym dość dużo piszą gazety, jak trudno jest się pilotowi przeciwstawić naciskom tych osób co do przebiegu lotu, niejedn pilot zapłacił za to wielką cenę. Takie przypadki się już zdarzały, że nacisk tych właśnie szefów doprowadzał już nie raz do poważnych katastrof (na stronie 13-tej Gazety Wyborczej z 12 IV jest opisanych sporo takich przypadków)
Jeśli więc pilot zrzucił w rejonie Smoleńska część paliwa (lżejszą maszyną się łatwiej manewruje), to mógł potem wogóle nie mieć szansy na dolot do innego lotniska - to by tłumaczyło tak uparte próby lądowania. Nie nam oceniać, czy i dlaczego tak zrobił.
Jeśli jednak miał zapas paliwa, a mimo to lądował, to albo to była jego brawura (kontroler lotu lotniska usilnie odradzał lądowanie i człowiek ostrożny by z tej rady skorzystał, zresztą pół godziny wcześniej, przy lepszych warunkach, z lądowania zrezygnował pilot rosyjskiego samolotu wiozący rosyjskie służby specjalne), albo warunki się pogorszyły w ciągu paru sekund albo pilot (piloci) byli pod ustną presją, że delegacja MUSI tam wylądować - i to mogło być mu przekazane przed lotem, w czasie lotu czy jakkolwiek inaczej (taki scenariusz jako silnie możliwy opisuje w prasie Gromosław Czempiński). We wspomnianej już tu GW jest opisany inny epizod, gdy nasz Prezydent leciał z 3 innymi Prezydentami do Azerbejdżanu
to właśnie wtedy prezydenccy urzędnicy naciskali na pilota, żeby zmienił miejsce lądowania. Pilot po radiowej konsultacji ze swoim szefem odmówił. Wtedy w tej sprawie odwiedził go sam Prezydent. Miał potem mówić do dziennikarzy: "Jeśli ktoś decyduje się byc oficerem, to nie powinien byc lękliwy". Nie będę tej wypowiedzi komentował, wszystko jasne, tak nie mówi człowiek wielkiego formatu - i proszę o wybaczenie, ale podobnych (przedtem i potem) innych "wpadek" miał Prezydent naprawdę niemało. Pilot dostał później srebrny medal za zasługi dla obronności kraju.
Ale po tej Tragedii czarne pudełka powinny wykazać, czy leciał na oparach, czy miał zapas na zmianę lotniska, czy też były na pilotów naciski, żeby TAM lądować. Pytanie tylko: kto się odważy to ujawnić? i kiedy?
Nie zgadzałem się w wielu kwestiach z Śp. Panem Prezydentem i nie pamiętam zbyt wielu jasnych plam Jego kadencji, w każdym razie nie widzę żadnych wiekopomnych dokonań (nie licząc m.in. wsparcia dla powstania Muzeum Powstania Warszawskiego)
Dlatego pomysł pochowania Pary Prezydenckiej na Wawelu uważam za mocno przesadzony, nie wiem, czyj to pomysł, ale sama tragiczna śmierć Głowy Państwa, w połączeniu z Jego nienadzwyczajnymi dokonaniami, to chyba za mało, żeby dostąpić zaszczytu pochowania wśród koronowanych głów naszego narodu. Ale jeśli się tak stanie, to uszanuję tą decyzję
Jeśli kogoś swoimi wywodami oburzyłem, przepraszam, poglądy możemy mieć różne i je wyrażać, natomiast chyba nikogo nie obraziłem, nie miałem takiego zamiaru, a jeśli mimo to ktoś tak się poczuje - przepraszam.
Byłem w niedzielę wieczorem przed Pałacem, Słyszałem po drodze różne obce języki, dopchałem się po długim czasie do miejsca, gdzie mogłem zapalić znicz i postac chwilę w zadumie, czuło się niesamowitą atmosferę, taką niebywałą Ciszę.
Dobrze było poczuć tą niewidzialną jedność z tymi tysiącami ludzi, tego się nie da zapomnieć ani porównać z niczym innym.
Oby to w nas nie zgasło zbyt szybko i oby wszystkim Polakom dało siłę do bycia od teraz lepszymi, niech ofiara Krwi Tych, co zginęli pod Smoleńskiem nie pójdzie na marne.
Cześć Ich Pamięci!
