Na pierwszy ogień idzie metalohalogen - potężne światło, bardzo dobrej jakości (Ra na pewno powyżej 94, CCT=4200K, balans bieli w aparacie ustawiony ręcznie na 4200K):
Jak widać - rewelacja. W świetle świetlówek Philips Graphica wygląda identycznie, gdy tylko oczy się przyzwyczają do nieco zimniejszej temperatury barwowej oświetlenia.
Ten sam kwiatek oświetliłem halogenem, balans bieli ustawiony na canonowski preset "światło żarowe". Ra z definicji równe 100.
Barwy oddawane świetnie, co doskonale widać na płatkach kwiatu, jedyny problem w postaci ciepłego zafarbu wynika stąd, że halogeny te mają niższą temperaturę barwową od przewoltowanych halogenów fotograficznych. Założenie niebieskiego filtru załatwia sprawę. Celowo wystawiłem niekorygowane zdjęcie. Uwaga o barwach i oczach - jak wyżej.
Świetlówka 765, balans bieli ustawiony ręcznie pod kątem najlepszych barw, canonowski preset fluorescent jest tylko minimalnie gorszy. Wierzcie mi, z tego światła nic więcej nie da się wycisnąć..
Tragedia, na płatkach ciemnopomarańczowy fragment jest niemal niewidoczny, są tylko barwy skrajne.
Świetlówka kompaktowa, balans bieli ustawiany ręcznie, ale preset żarówkowy jest tylko trochę gorszy.
Jest lepiej, niż przy badziewiu 765, Ra jest w okolicach 80 i widać zarysy jasnopomarańczowego fragmentu na płatku. Ale generalnie zdjęcie do kosza.
Czy powyższy przykład jest wystarczającym dowodem, by korzystać ze źródeł o wysokim Ra, tak wysokim, jak to jest tylko możliwe?
Szkoda oczu na kiepskie światło.