jest taki kawał, jak na Śląski jeden chop przyjął się do roboty na kolei, nazywał się Alojz.
Pytali go, co umiesz? A on - wszystko mogę robić.
To mu dali bańkę oliwy, pędzel i mówią: pójdzie pan wzdłuż tych torów i będziesz oliwić każdą napotkaną zwrotnicę.
Chop tak zrobił, ale na koniec pracy sie już nie pojawił. Drugiego dnia też i dalej także nie.
Śmiali się z niego wszyscy, że stchórzył itd.
Po około 15 dniach do zawiadowcy tej stacji przyszedł telegram: "Jestem we Wrocławiu STOP przyślijcie oliwy STOP Alojz STOP"
