matit1 napisał(a):No tak, i zazwyczaj z tej strony gdzie się żarzył była dziurka w luminoforze lub zaczerniony punkt. Jak podczas świecenia zewrze się obydwa końce elektrody to przestaje się żarzyć. Pewnie w taki sposób mogła by się przedłużyć żywotność elektrody bo emiter albo po prostu elektroda zużywała by się równomiernie na całej powierzchni a nie tylko na tym odcinku a potem przepalała.
Nie do końca. Jeżeli zewrzesz bolce, to skrętka zacznie się zużywać jednocześnie z obu stron, w stronę mniej więcej środka. Czasem też można dać się zwieść, że świetlówka jest full sprawna, bo z jednej strony świeci bardzo mały fragment żarnika, albo nawet wcale. Jednak jeżeli przekręci się ją o 180 stopni, tzn. zasili od strony drugiego bolca, to okazuje się, że z tamtej strony już 3/4 skrętki jest wypalonej

Ogólnie zasada zużywania się skrętek świetlówek jest taka, że żarnik zużywa się STOPNIOWO (postępowo) od jednego jego końca do drugiego (szczególnie, gdy zasilanie wchodzi od jednego bolca). Z czasem zużywania się, świeci coraz większy odcinek skrętki, bo stopniowo emiter paruje. Emisja nie jest z całości żarnika, tylko z niewielkiego obciążonego fragmentu. Gdy zasilanie wprowadzi się z drugiej strony żarnika, to może wydawać się, że emitera jest dużo, ponieważ stanowi on "blokadę" dla obciążenia tak, że świecące miejsce nie przesunie się poza obszar pokryty emiterem. Gdy jednak wyparuje on do końca, z całości skrętki, to wtedy następuje koniec trwałości i emisyjność słabnie, obojętnie, z której strony wkręciłoby się rurę.