Dnie robią się coraz krótsze, więc jest to chyba dobry moment na pomyślenie o jakimś sensownym oświetleniu na jesienno zimowe wieczory.
Lubię dobre światełka: w kuchni i łazience spoczywają Philipsy 140 W w SOPSach (xD) – niestety i tak nie jest specjalnie jasno, w plecaku L2P od Grega, teraz czas na pokój.
Obecnie wygląda to tak: 6 matowych świeczek e14 60W podzielone na dwie sekcje, pokój 15 m2, cieemne meble i niezbyt jasne ściany, krótko mówiąc ciemno i żółto. Najprościej, wydawałoby się, byłoby wrzucić jakieś 250 W na e14 i by było nieco lepiej, aczkolwiek dalej żółto, no i trochę drogo – 150 zł co roku na żarówki, plus takie drobiazgi jak: dobrać oprawki które to wytrzymają, wymienić instalację, dokupić przydział mocy (7A w oświetlenie, a zabezpieczenie na całe mieszkanie 16A), wstawić dobry klimatyzator na okres wiosna – jesień, zapłacić za prąd do tego itp..

A tak bardziej realistycznie, to potrzebuję jakiegoś sensownego pomysłu poprawy tego stanu rzeczy. Chciałbym mieć światło jasne jak w dzień, chłodne jak słoneczko (tak 5200K byłoby idealnie), kolorki jak na Plazmie Panasa, a do tego luminację jak w T12 (oczywiście odbitym od sufitu

W związku z powyższymi „upodobaniami” moja obecna koncepcja wygląda następująco: 2xHCI-T 150 W 942 + G9 25/40W jako szybkie/nastrojowe. Jako, że nie mam żadnego doświadczenia z lampami wyładowczymi potrzebuję rady przede wszystkim w kwestiach: czy wystarczy/sprawdzi się, czym to zasilić oraz w co zapakować. Pomożecie?
