W tak wykonanych instalacjach przewody do wypustów oświetleniowych często prowadziło się w całości przez puszki wyłączników. Przecinało się tylko żyłę fazową i w to miejsce podłączało się wyłącznik. Jeżeli zastosowano przewód 3-zyłowy, to od strony zasilania jedna z żył pozostawała nieczynna, chociaż w tamtych czasach zazwyczaj instalacje oświetleniowe nie były przystosowane do montażu wyłączników seryjnych i ograniczano się do przewodów 2-żyłowych.
W razie uszkodzenia w instalacji wymiana przewodu jest faktycznie niemożliwa. Zresztą we współczesnej instalacji wykonanej podtynkowo też nie zawsze jest to możliwe. W razie uszkodzenia nie pozostaje nic innego jak młotek i przecinak w łapę, wykucie bruzdy po nowej trasie i ułożenie nowego odcinka przewodu. Nie ukrywam, że kucie jakichkolwiek bruzd i otworów pod osprzęt na wielkiej płycie to istna mordęga. Podobnie jak wiercenie otworów pod kołki rozporowe - konieczna jest młotowiertarka z udarem pneumatycznym.