Paweł napisał(a):
Jeśli złapaliście się na zdjęcia propagandowe to współczuję. Trochę miejsc wyglądała lepiej bo to wszystko było nowe. Korea Północna też wydaje się czysta na zdjęciach... Po za miejscami reprezentacyjnymi ogólnie był syf i partactwo. Zielone to są teraz jak urosły drzewa, wtedy osiedla były łyse. Mniej zieleni jest tam gdzie przestrzeń zdegradowały samochody i parkingi. No szczególnie trumienki itp. były trwałe i solidne a o cynkowaniu słupów nikt nie myślał... Żelbet z lat 70-tych się sypie ale solidne były tylko te z lat 50-tych lub przedwojenne.
Jeżeli chodzi o schludność, to myślę że jednak dzisiejsze grodzone osiedla biją na łeb te z PRL-u, i wcale nie jest to komplement dla nich. Wtedy schludność była w "ludzkim wymiarze", taka po prostu - wynikająca ze świeżości miejsc dopiero co oddanych do użytku. Za to dzisiaj niektóre miejsca wyglądają jak jakaś projekcja plenerów z gry komputerowej, nawet zieleń sztucznie poprzycinana w kulki, trawniki też gładkie i nienaturalne jak zielone wycieraczki z marketu budowlanego.
Tamtejsze bloki mimo iż często przytłaczały rozmiarem, to jednak miały w sobie coś domowego, jakąś swego rodzaju nowoczesną przytulność, uzupełnioną we wnętrzu przez meblościanki i kowarskie dywany. Dzisiejsze apartamenty, czy nawet TBS-y, wyglądają jak biurowce firm, a nie miejsca do mieszkania.
A co do zieleni... owszem, drzewa urosły teraz - wiadomo, drzewa nie ustawisz gotowego jak latarni

. Ale wyrosły w miejscach, które od początku w założeniach projektowych osiedli zostawiono na ten cel.
Ja generalnie żyję sanacją i tamtejszą architekturą, ale budownictwu PRL-u trzeba przyznać szacunek za myślenie przede wszystkim o mieszkańcu, a nie o maksymalnym wykorzystaniu placu. Zawsze dziwiłem się, dlaczego bloki stoją tak "od tradajca" - totalny chaos, brak pierzejowości, porozrzucane bez sensu. Ale zmieniłem zdanie, jak sam postanowiłem pobawić się w zaprojektowanie blokowiska z lat 70-tych - kilka razy musiałem zaczynać od początku. Pomijając już konieczność pamiętania o szkołach, przedszkolach, żłobkach, przychodniach, itd., ale miesiąc zajęło mi zrozumienie sposobu sytuowania bloków. W końcu rozgryzłem o co chodzi w tym pozornym chaosie - bloki tzw. "szafy", które zawierają mieszkania jednostronne po obu stronach, zawsze muszą mieć elewacje usytuowane wschód-zachód. Czyli na mapie narysowane są "pionowo". Po to, aby każde mieszkanie miało podobne szanse na doświetlenie - przed południem, albo już po nim. Odległości między blokami też są ważne, zwłaszcza gdy blok zasłaniający południową stronę jest wyższy niż 4 piętra. Dzisiaj często stosuje się przepisową odległość 8 metrów między ścianami z oknami, która sprawdza się raczej przy budynkach niższych. Kiedyś było nie do pomyślenia ustawienie jakiegoś kolosa w takiej odległości od niższego bloku. Także to na prawdę była niezła wirtuozeria, tak poustawiać bloki na planie, żeby każdy miał widno, miło, parking pod blokiem, miejsce na zieleń, te instytucje różne oświatowe jeszcze...
A partactwo to inna sprawa - oprócz modernistycznych wizji przyjaznych dzielnic, istniały też wymogi żeby zdążyć, w przewidzianym terminie i oddać ileś kolejnych mieszkań. A w przypadku słupów - czym prędzej odbębnić jakiś limit, żeby "znowu setki latarń rozświetliły ulice naszego kraju, aby było bezpieczniej, dostatniej, etc." A pośpiech jest wrogiem dokładności. Jeszcze inna sprawa to spekulacja i rozkradanie materiałów budowlanych...
Istnieje też partactwo architektoniczne - czyli bezmyślność w projektowaniu niektórych mieszkań pod kątem ich przestronności i funkcjonalności... No cóż - idee były szczytne, gorzej z ich zrozumieniem przez niektórych i umiejętnym wdrożeniem

...
Ale pod względem tzw. wspólnej przestrzeni publicznej blokowiska do dziś są niedoścignionym wzorem, i przyznaję im to, mimo iż estetycznie bliżej mi do peryferyjnych drewniaków i eklektycznych kamienic z podwórkami-studniami.
A co do trumny... Wiadomo przecież nie od dzisiaj, że była to oprawa zaprojektowana dla "zelektryfikowania wsi polskiej"

Musiała być więc tania i szybka w produkcji. Ale przeznaczona na ciemne dotychczas wsie, aby czym prędzej je "oświecić"

. W Warszawie np. rzadko można było ją spotkać - tu monopol miały OUR-125 i wszelkiej maści łyżki, a na największe ulice OUR-700 i 1000. Czyli same aluminiowe oprawy, które wygląd miały bardzo dopracowany.
Ale z trumnami z pierwszych lat produkcji też nie jest źle - sam nabyłem taką z 1974 roku, widać że swoje odwisiała, cała brudna i z zaciekami, ale śladu rdzy nie ma

Tylko jak wiadomo, w kryzysowych latach 80-tych jej jakość, tak jak i wielu innych produktów, spadła na łeb...