O, znowu zrobiło się wesoło.
3 lata temu , mieszkając jeszcze w Krakowie kupiłem w małym sklepie, szukając klimatu PRL-u (tak, te stare wtyczki nie były jakieś cudowne technologicznie, ale nie rozpadły mi się nigdy - ta wtyczka to klimat Chin lat `90, a nie PRL-u) kupiłem podobną wtyczkę, czarną, w małym sklepie metalowym w Krakowie. Za 3,50, czyli po jeszcze bardziej cebulackiej cenie, niż ta powyżej. Zastosowałem ją, uwaga, do bojlera Na pewno nie była wtyczka elgotech, ale to była jakaś współczesna produkcja na sto procent. Wtyczka spisywała się świetnie, często wyciągana i wkładana na swoje miejsce przez bardziej ode mnie cebulackiego kolegę, który odłączał bojler żeby nie pobierał prądu podczas naszej nieobecności w mieszkaniu. Zapewne wtyczka dalej działa. Zapłaciłem za nią mniej, niż daylight, a z pewnością była wykonana solidniej, gdyby miała puste w środku bolce, czy tak tandetne blaszki do podłączenia przewodów, na pewno bym zauważył. No i mechanicznie by nie wytrzymała pracy z bojlerem.
Powyższa wtyczka uważam, że jest oszustwem ze strony producenta, jeżeli on sobie tam napisał, że to niby ma wytrzymać 16 amper, to należałoby to zgłosić w odpowiednie miejsce, produkcja takiego szmelcu zagraża życiu, więc to nie jest zabawne, jak ktoś starszy, nieogarnięty w tematach elektryki postanowi wejść do sklepu, poprosić o "zwykłą, normalną wtyczkę, taką do kuchenki", zobaczy te w koszu, które mu będą przypominać stare, solidne wtyczki i zechce ją zamontować np. do kuchenki. Dla pewności zawoła pracownika, który sam nie ogarnia elektryki, pracuje na dziale malarskim i akurat tamtędy przechodzi (jak to często bywa w castoramie) lub pracuje od niedawna, "panie, ta wtyczka dobra do kuchenki?" "-ależ tak, patrzy pan, 16 A, 250V, da radę".
Zaufają oznaczeniom producenta, a później co? Pożar?