Dzięki za fotki. Ja generalnie ciągle w swoich sprzątam, bo nie podoba mi się to co zrobiłem do tej pory - ale z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że te rozdzielnice w pracy zbyt wygodne to nie są niestety. Natomiast doprowadzenie do używalności samych skrzynek, to zupełnie inna para kaloszy. Jak się to robi ręcznie, to jest kilka godzin roboty na sztukę. Jak bym chciał zrobić perfekt, to procedura jest następująca:
0) Rozbiórka na czynniki pierwsze do zera, wykręcenie urwanych śrub (jeśli są) i przegwintowanie wszystkich nagwintowanych otworów.
1) Piaskowanie obudów i klapek, a potem spawanie defektów i delikatny szlif całości. Na tym etapie również zaślepiam wszystkie otwory po dławikach, szczególnie w klapkach bocznych.
2) Szpachlowanie i ponowny szlif, żeby wyprowadzić płaszczyzny. Tutaj niestety całą procedurę trzeba powtórzyć od nowa aż do uzyskania idealnej powierzchni

3) Malowanie podkładem epoksydowym, żeby zabezpieczyć przed rdzą na wieczność + wierzchnia warstwa farby. Ja do tej pory używałem głównie chlorokauczuku;
4) Odtworzenie wkładów najlepiej do postaci oryginałów. Podstawy z blachy zazwyczaj robię nowe. Osprzęt rozbieram i wrzucam do myjki ultradźwiękowej. Wychodzi jak nowe

5) Składanie do kupy z możliwym zachowaniem oryginalności. Niestety uszczelki zazwyczaj muszę dorabiać nowe, zarówno te miedzy skrzynkami jak i skrzynką a wieczkiem.
Często jednak lenistwo bierze górę i zamiast piaskowania jest jazda szczotką drucianą, a szpachlowanie w ogóle wypada z rozpiski. Na szczęście podkład epoksydowy dość dobrze wypełnia drobne defekty.